Życzę Wam ciepła w te święta, i tego za oknem i tego pośród bliskich. Zdrowia i smacznego jajeczka. A jak zima w dalszym ciągu nie odpuści, to zapraszam do następnych, letnich wspomnień.
"Albowiem to, co raz zostało zobaczone, nigdy już nie powróci do chaosu." Vladimir Nabokov
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kwiaty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kwiaty. Pokaż wszystkie posty
sobota, 30 marca 2013
Wesołych świąt :)
Święta przygotowane. Świątecznie też jestem zmęczona. Choć mycie okien zostawiłam na cieplejsze chwile. Kwiatów w sklepach jak na lekarstwo, a na straganach wcale. Ale kilka dla Was wyfociłam :)
Życzę Wam ciepła w te święta, i tego za oknem i tego pośród bliskich. Zdrowia i smacznego jajeczka. A jak zima w dalszym ciągu nie odpuści, to zapraszam do następnych, letnich wspomnień.
Życzę Wam ciepła w te święta, i tego za oknem i tego pośród bliskich. Zdrowia i smacznego jajeczka. A jak zima w dalszym ciągu nie odpuści, to zapraszam do następnych, letnich wspomnień.
środa, 27 marca 2013
Kapadocja czyli coś dla oka i nie tylko, a wszystko mocno przyprawione słońcem
Dziś zamawiałam dobre wina na święta, przypomniało mi to wizytę oraz degustację w pewnej winiarni w Kapadocji. Słońce i ziemia sprzyjają tam produkcji wina. W dniu wylotu, na lotnisku odkryłam nawet wino o smaku różanym. I już rozpędziłam się do kupowania, jako wielbicielka wszystkiego o smaku róży, niestety powstrzymała mnie miła pani w kasie sklepu bezcłowego.
niedziela, 17 lutego 2013
Sabanci Merkez Camii w Adanie, faktów kilka.
Jeszcze raz wrócimy do meczetu Sabanci Merkez Camii. Poza jego urodą, którą możecie ocenić sami oglądając załączone zdjęcia, chciałabym przytoczyć kilka faktów dotyczących tej imponującej budowli. Meczet powstał stosunkowo niedawno, bo w roku 1998.
poniedziałek, 29 marca 2010
Wielka Brytania. Kornwalia. W rajskim ogrodzie, w deszczu...
Po paskudnych pająkach dziś chciałam pokazać coś milszego, po jałowości pustyni, coś bardziej kipiącego życiem. Ale nie obędzie się bez kropelki dziegciu, którą zresztą sami sobie szykujemy. Upiór cywilizacji, który coraz bliżej nas się zakrada. Golem, którego niegdyś ożywiliśmy, a teraz zasilamy. Jego wysoką postać możemy odnaleźć w jednej z alejek Eden Project. Skonstruowany z tego wszystkiego, co wydaje się nam niezbędne i po nas pozostaje w ogromnych ilościach. Ale na pocieszenie, wokół rozłożyły się ogrody i łąki, pełne barw, kwiatów, zieleni, życia i optymizmu. Może jeszcze ni wszystko stracone :)

Pechowo, gdy dotarłam do Eden Project, rozsiąpił się na dobre deszcz, więc jak ekwilibrysta utrzymując broda parasolkę (by ochronić aparat), balansowałam nad kwiatami. Każdego z nich szkoda było nie uwiecznić. A jak człowiek się tak już napatrzył na takie łąki, mógł sobie w sklepiku, na miejscu, kupić gotowe zestawy nasion, albo sadzonek. Bardzo żałowałam, że nie mieszkam na miejscu, bo zapewne trochę tych doniczkowych roślinek oferowanych do sprzedaży, zabrałabym z sobą :)



Chciałam pokazać jak wyglądał Eden Project jeszcze przed stworzeniem ogrodu, niestety nie znalazłam takiego zdjęcia, będę musiała zeskanować. A tak wygląda z góry.
(źródło zdjęcia: internet)
Znalazłam jeszcze ekspozycję, czy instalację (nie wiem jak to określić), która prezentowana była w Eden Garden w 2008 roku. Coś pięknego! A tu link do większej ilości zdjęć:
(źródło zdjęcia: internet, autor Bruce Munro)
czwartek, 4 marca 2010
Z wdzięcznością ten mały bukiecik :)
Bardzo dziękuję wam za życzenia zdrowia i za to, że jesteście i że jeszcze Wam się nie znudziło :) Taki malutki bukiecik moich ulubionych hortensji prosto z Eden Project w Kornwalii. Kwiatów z cyklu: Co mie nie wyszło na balkonie.
A co tam będę z bukiecikiem, ofiarowuję wam caaaałe pole :) Buziaki :) :*
środa, 24 lutego 2010
Wielka Brytania. Z sentymentem o lecie :)
Dziś ponoć najbardziej depresyjny dzień w tygodniu, może coś w tym jest. Ale nie mam czasu poddawać się depresji, bo za dużo pracy wciąż przede mną :) Tak więc, by umilić sobie i Wam Kochani Goście, to oczekiwanie na wiosnę, jeszcze parę zdjęć z Cambridge - bardziej już związanych z naturą. Tym co mnie urzeka w Anglii - jest ilość ogrodów (i programów o ogrodach). A ja mam kompleks braku ogrodu, bo na balkonie wciąż mi wszystko marnieje. Drugie to zamiłowanie Anglików do zwierzątek wokół. Oglądałam niegdyś film o malarzach i rysownikach zwierząt w Wielkiej Brytanii. Nota bene świetny. Ale co mnie uderzyło, to opinia, że Anglik prędzej zamówi portret swojego psa lub kota, czy też konia niż dziecka. Jak jest naprawdę, nie wiem :) Może sprawdzę jak już na emeryturze będę miała w końcu czas na malowanie ;)
Pozdrawiam Was serdecznie :)
Pozdrawiam Was serdecznie :)
A tu jeszcze taka fontanna mi się spodobała :)
A tu dostrzegłam takiego człowieko-zwierza na dachu :) Podobne instalacje można zobaczyć w Eden Project, w Kornwalii. Ale o tym kiedyś gdy dobrniemy (a Wy dotrwacie ze mną) do pisania o tym :)
W Anglii jednym ze sposobów na letni urlop to pływanie po licznych kanałach barkami. Ba! To nawet sposób na życie. Barki to wędrujące domy, ogródki, całe historie.

Wkrótce oczywiście ciąg dalszy Egiptu ;) Choć dziś zaczęłam "robić" zdjęcia z Oxford :) Więc może jutro jeszcze troszkę... :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)