Strony

"Albowiem to, co raz zostało zobaczone, nigdy już nie powróci do chaosu." Vladimir Nabokov
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dolina Królów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dolina Królów. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 lutego 2010

Egipt. Patelnia zwana Doliną Królów

Po wizycie u królowej Hatszepsut jedziemy do Doliny Królów. Zbliża się południe, jest druga połowa lipca i słońce chyba oszalało. Na głowach mamy kupione pod świątynią Hatszepsut szale (dziś dzień pod hasłem "dajemy się naciągać"), ale rzeczywiście jest w nich chłodniej niż w naszych kapeluszach. Woda pozostawiona w aucie jest równie gorąca jak powietrze wokół nas. Zaczyna gotować się wszystko, włącznie z naszymi mózgami. I miksuje mi się gdzieś w podświadomości rzeczywistość zastana z rzeczywistością wirtualną. Pytam więc kierowcę czy można robić zdjęcia w Dragon Valley zamiast w Valley of the Kings. Moje dziecię patrzy na mnie szeroko otwartymi oczyma i wybucha nieopanowanym śmiechem. Ja ocknąwszy się zaczynam się również śmiać a biedny kierowca nie rozumie z czego wynika ta nasza nagła wesołość. Przepraszam go i tłumaczę, że przejęzyczenie, pomyłka itd, ale on chyba nawet nie dosłyszał mojego pytania. Otóż Dragon Valley istnieje w świecie wirtualnym Lineage, takiej gry fantasy mmorpg, w którą to lubiłam sobie pograć. I to nieszczęsne Dragon Valley bardzo przypomina Valley of the Kings czyli Dolinę Królów. A ja się najczęściej właśnie tam gubiłam i plątałam. Stąd pod wpływem słoneczka nieco mi się zmiksowała rzeczywistość i fantazja oraz dwa "valley". Do tej pory to wspomnienie wprawia Ines w dobry nastrój :)


Przy wejściu makieta całej doliny czy raczej rozżarzonej do białości patelni. Już wiemy, że w takich warunkach nie da się jej zobaczyć i przejść całej. Na szczęście uzbrojone jesteśmy w butelki wody i nie zawahamy się ich użyć.


Do grobowców podjeżdża się wagonikami kursującymi non stop tam i z powrotem.
Niestety nie mamy szczęścia bo najwspanialszy grobowiec Ramzesa III jest aktualnie zamknięty. Zwiedzamy trzy inne grobowce, które są w cenie bilety do doliny. Rezygnujemy z i tak pustego grobowca Tutenchamona, za który trzeba dodatkowo sowicie zapłacić. 


 

Dobrze, że przyszło mi do głowy przed wyjazdem, że może japońskie wachlarze na coś się w egipskim słońcu przydadzą. W grobowcach ratują nam życie. Gdy schodzi się w dół w ciasnych, dusznych, gorących korytarzykach, człowiekowi robi się aż słabo, ma wrażenie, że za chwilę zemdleje. I bardzo żałuję po raz setny, że to co inni tak wychwalają - wakacje w szkole, ma tak wiele minusów i bardzo zazdroszczę, ludziom, którzy mogą urlop wziąć sobie wiosną, jesienią i zwiedzać wtedy gdy pogoda jest bardziej sprzyjająca, lub gdy jest wysyp owoców a nie dozgonnie być skazanym i na najwyższe ceny, bo sezon wakacyjny i najwyżej stojące słońce.
Niestety nie wolno robić zdjęć w grobowcach. Nawet nie próbuję ukradkiem, mój aparat jest za słaby na te pogrążone w półmroku wnętrza. Tu trzeba by było ustawić statyw. A flesz szkodzi kruchym polichromiom i reliefom na ścianach, zresztą szkodzi im również wielka liczba turystów przez zbyt wiele wydychanego dwutlenku węgla i wilgoć. Niektóre z nich choć przetrwały tysiące lat, zaczynają pękać. W podziemiach mijamy namalowane, wciąż barwne łodzie solarne wiozące najróżniejsze dobra, postacie faraonów, bogów i ich historie. Ponad nami boginie pochylone tworzą nieboskłon, a wokół nich liczne gwiazdy na granatowym tle. Wśród ilustracji jest Księga Bram - opowiada ona o duszy zmarłego, który musi przejść nocą aż do świtu w zaświatach szereg bram. Każda z tych bram należy do jednej z bogiń, zmarły przechodząc poznaje je. Wśród nich jest m.in.: Ta, która rozczepia głowy wrogów Ra, Ta, która przecina (duszę egipską) Ba, Ta, która odpycha węża, Pani nocy, Ta, która adoruje, Ta, która obcina głowy rebeliantom. W sumie jest ich dwanaście i od życia zmarłego i jego uczynków zależy czy przejście to będzie spokojne i przyjemne, czy też pełne męczarni i cierpienia. Możemy też zobaczyć Księgę Jaskiń, która opisuje wędrówkę boga Ra po świecie podziemi. 
Gdy powracamy do świata żywych, oślepia nas słońce a świeże powietrze wydaje się wybawieniem. Czujemy się zapewne jak dusza zmarłego po przejściu przez ciemny korytarz zaświatów, pełen prób i testów.
By przeczytać więcej o pracach wykopaliskowych w Dolinie Królów i zobaczyć fotografie polecam stronę Theban Mapping Project
Wracamy. Omijamy natrętnych sprzedawców książek i pocztówek. Przed nami Ramasseum, Kolosy Memnona (które niestety już nie śpiewają o zmierzchu) i wytwórnia alabastru, w której dajemy się oszukać kupując "alabastrowy" wazonik.

 Puste, milczące Ramasseum



Domy na zachodnim brzegu Nilu, z których władza siłą eksmituje ludzi.


 

Wyblakłe, błękitne ślady świetności świątyni i wszędobylskie gołąbki.

 

Kolosy Memnona

I dokładnie po drugiej stronie ulicy oszukańcza wytwórnia alabastru.

 

 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...