Podróże i letnie wieczory w dużych miastach. Słońce już nie pali, ludzie przestają się śpieszyć, zapalają się dziesiątki świateł. Wielkie metropolie stają się kameralne, czekają na oswojenie. Zapach, zamykających swoje pąki, kwiatów miesza się z aromatem kawy z pobliskiej kawiarni. Cykady wygrywają swój niekończący się koncert, zupełnie nie przejmując się hałasem pobliskiej ulicy. Rozświetlone witryny prowadzą do innych wymiarów. Po prostu moje ulubione chwile. Zapraszam na spacer.
środa, 5 lutego 2014
wtorek, 4 lutego 2014
425. Śladami króla Artura
Tak sobie myślę, czy ten Artur to nie wymówka, żeby pokazać Wam po raz kolejny Kornwalię, w której to zakochałam się bez reszty. I szczerze mówiąc, gdybym mogła, to właśnie tam chciałabym spędzić resztę życia. Tęsknię za nią i mam nadzieję tam wrócić. Tymczasem ostro grywam w kumulacje lotto (w Kornwalii dom z widokiem na morze kosztuje nie mało) i przeglądam sobie oferty posiadłości na sprzedaż. A nuż, widelec...
Tymczasem wróćmy do tytułowego króla Artura i miejsca jego narodzin, czyli zamku Tintagel.
sobota, 1 lutego 2014
424. Gdy nie podróżujemy...
Co robimy gdy nie podróżujemy? Marzymy o następnych wyprawach :)
Ostatnio coraz częściej ciągnie mnie do kupowania biletu na samolot w nieznane. Myślę o Jordanii i Libanie, ciągnie mnie do Kairu, przydałoby się trochę street photo. A może Iran, od lat chodzi mi po głowie. Czytam relacje z podróży do tego kraju, nie natknęłam się jeszcze na negatywne wrażenia. Wręcz przeciwnie, raczej zachwyty, zwłaszcza gościnnością Irańczyków. Sprawdzałam już nawet bilety. Kto wie :) W każdym razie trudno mi już nie myśleć o wakacjach.
A tak poza tym to odpoczywam po dwóch bardzo ciężkich tygodniach :)
Ostatnio coraz częściej ciągnie mnie do kupowania biletu na samolot w nieznane. Myślę o Jordanii i Libanie, ciągnie mnie do Kairu, przydałoby się trochę street photo. A może Iran, od lat chodzi mi po głowie. Czytam relacje z podróży do tego kraju, nie natknęłam się jeszcze na negatywne wrażenia. Wręcz przeciwnie, raczej zachwyty, zwłaszcza gościnnością Irańczyków. Sprawdzałam już nawet bilety. Kto wie :) W każdym razie trudno mi już nie myśleć o wakacjach.
A tymczasem, gdy ja planuję wyjazd:
"I don't
want you on the computer Mom. Pay attention to me"
Zapraszam dziś jeszcze do obejrzenia świetnego kina irańskiego:
Trzymający w napięciu "The white baloon".
Oraz wzruszające "Dzieci niebios"
A tak poza tym to odpoczywam po dwóch bardzo ciężkich tygodniach :)
czwartek, 30 stycznia 2014
423. Arbuzowego szaleństwa ciąg dalszy :)
Cieszę się, że narobiłam wam smaka na te soczyste, zielone owoce :) Ja też zatęskniłam za słońcem, latem, słodkimi arbuzami, ale przede wszystkim za podróżą, gdzieś w nieznane :)
Dziś arbuzowo po raz kolejny. Ale z akcentam na wszelakich zjadaczy arbuzów :)
Dziś arbuzowo po raz kolejny. Ale z akcentam na wszelakich zjadaczy arbuzów :)
Oczywiście jak na porządną imprezę przystało,festiwal był medialny. Pani reporter oczywiście w kolorze arbuzowym.
środa, 29 stycznia 2014
421. Arbuzowy raj na ziemi.
Pewnego pięknego dnia, w Gruzji, trafiłam do raju, raju na ziemi - tak po prostu, bezwarunkowo. Raj był brukowany, pełen ludzi i arbuzów. Raj był zmysłowy - pachniał arbuzowo, smakował słodko, ściekał po brodzie i lepił paluchy, wysycony był pręgowaną zielenią oraz różnymi odcieniami różu i czerwieni. Zdradzę miejsce mojego wniebowzięcia - to Signagi. A czas to festiwal arbuzów.
wtorek, 28 stycznia 2014
420. Chleba naszego powszedniego...
...chleba gruzińskiego, daj nam Panie.
A jest o co prosić, uwierzcie. Zwłaszcza jak się lubi chrupiącą skórkę, miękkie wnętrze i jak tej skórki jest więcej niż wnętrza. A jeszcze do tego zapach, któremu trudno się oprzeć. I to, że można go mieć, taki gorący i świeży, o każdej porze dnia i nocy - sprawdziłam to osobiście w Tbilisi.
poniedziałek, 27 stycznia 2014
419. Najtrudniej zrobić pierwszy krok...
i znów zacząć pisać. Czasem wszystko stawia taki opór... Ale tęsknię za blogiem, za wspomnieniami o drogach wszelakich, za Wami kochani czytelnicy, za światłem, za aparatem w ręku. Spróbuję więc powrócić i zrobić ten nieśmiały pierwszy krok zimowo - świątecznymi fotografiami, troszkę inaczej.
Wracam również na Black and White. Zapraszam :)
Wracam również na Black and White. Zapraszam :)
niedziela, 1 września 2013
418. Nie ważne jak zaczynasz... - czyli jak kończy National Geographic
Wkurzyłam się. Mimo tego, że ludzie informowali na forum National Geographic, o wysypaniu się formularza dodawania zdjęć, dziś tenże formularz już usunięto. Ja również pisałam i na forum i wysyłałam do organizatorów maile. Ok, czekałam na ostatnią chwilę, sama sobie jestem winna. Może następnym razem, nie o to chodzi.
Czy tak, drodzy Organizatorzy konkursu NG, załatwia się sprawę?
(Korekta) Wątek na forum NG, w którym mowa o problemach z wysyłaniem zdjęć z trudem, ale odnalazłam.
Jo, Kasiu i Judyto - bardzo dziękuję za miłe słowa, są cenniejsze niż jakiś konkurs :)
Czy tak, drodzy Organizatorzy konkursu NG, załatwia się sprawę?
(Korekta) Wątek na forum NG, w którym mowa o problemach z wysyłaniem zdjęć z trudem, ale odnalazłam.
Jo, Kasiu i Judyto - bardzo dziękuję za miłe słowa, są cenniejsze niż jakiś konkurs :)
I jeszcze jedno zdjęcie nad którym się zastanawiałam. Ceremonia z punktu widzenia małego człowieka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)