Tęsknię za tym krajem, choć byłam tam tylko właśnie ten jeden, długi raz. I tak naprawdę nie mam pojęcia dlaczego nie wybrałam się tam po raz kolejny. Może myślałam, że mam czas i jeszcze tyle innych miejsc jest wartych zobaczenia. Teraz mi żal, że nie starczyło czasu i pieniędzy, choćby na wyjazd krótki, do Kairu, na truskawki egipskie. Lub choćby skonfrontować wspomnienia z rzeczywistością, bo może idealizuję, tak perfekcyjny wydawał się nasz wyjazd.
Ciągnie mnie, i myślę sobie, że gdyby nie rodzina i odpowiedzialność, może chwyciłabym aparat i jednak pojechała. Choćby do Dahab, ciekawe czy jest puste... Czuję w duszy taki niepokój, coś przebiera w niej łapkami, żeby ruszyć i widzieć, i pokazywać. Rozumiem doskonale wszystkich reporterów, którzy jadą w samo centrum zamieszek, w oko cyklonu. Ja na razie jestem całkowicie spacyfikowana. Ale kto wie, może jeszcze kiedyś będę mogła opowiadać o nawet takim, trudnym świecie.
Tymczasem przygotowuję do wywołania (w końcu!) fotografie z tamtej podróży, zaglądam na Hostel World i sprawdzam rezerwacje w hotelach w Kairze, Dahab, Luksorze. Pusto, czasem ktoś wynajmuje jakiś jeden pokój na noc, lub dwie. Ceny spadły do minimum. Szkoda mi ludzi, którzy żyli tylko z obsługi turystów. Jak ta Egipcjanka pracująca w King Tut Hostel w Kairze. Zawsze ubrana na czarno, z zasłoniętą twarzą i tylko jak przychodziła do naszego pokoju, unosiła nikab i uśmiechała się ciepło. Co dalej z ludźmi?...
4 komentarze:
To prawda... co z tymi, którzy pracowali na lepsze jutro dla swoich dzieci...
Niestety, jak zwykle najwięcej stracą ci co i tak najmniej mieli...
Strasznie poruszajacy wpis i piekne zdjecia. Tez czekam z niepokojem na to, co bedzie
straszne rzeczy działy się w Egipcie, ale już na szczęście spokój
Prześlij komentarz