Strony

"Albowiem to, co raz zostało zobaczone, nigdy już nie powróci do chaosu." Vladimir Nabokov

wtorek, 15 stycznia 2013

Jak zepsułam swoje dziecko.

Moje młodsze dziecię było w zeszłym roku na wycieczce szkolnej w Berlinie. Bardzo się cieszyło i na tę okazję czekało. Po powrocie telefonuje do domu i oświadcza stanowczym głosem:
- Mamo, zepsułaś mnie.
- ... ? Jak to zepsułam?
- Bo ja nie potrafię jeździć z wycieczkami. To nie to samo. Wolałabym zwiedzać ten Berlin po swojemu. 
(tak to mniej więcej brzmiało)

 Tak oto wygląda zepsute dziecko po zakupieniu w Goreme islamskiego katechizmu w języku angielskim

Faktycznie, zepsułam - pomyślałam. A wszystko to przez te wspólne podróże. Mogłyśmy być sobie same sterem, okrętem, żeglarzem. Skrzywiłam jej sposób poznawania świata, stworzyłam indywidualistę (bynajmniej nie indywiduum). Teraz tylko przede mną jeszcze jeden etap, przez który najtrudniej będzie przejść (latorośl kończy w tym roku 18 lat), to zgoda na opuszczenie gniazda - czyli samodzielną wyprawę (i tą trochę dalszą). Tym razem przyjazny, otwarty świat, w tej konkretnej sytuacji, wydaje mi się nagle wielki i niebezpieczny dla mojego dziecka. Podziwiam swoją mamę, że kiedyś tak potrafiła puszczać mnie w Polskę samopas (wówczas dalsze wojaże nie były raczej możliwe, a zdobycie paszportu było samo w sobie przygodą). Przede mną więc wielce niepokojący etap naszego życia, gdy Ines weźmie plecak i zrobi fruuuu w nieznane. 

Bliskie spotkania w Pamukkale, obydwa stworzenia bardzo, jak widać, kontente








Dlaczego ten temat przy okazji Pamukkale? Jest tam warta polecenia restauracyjka z bardzo dobrym i nie drogim jedzeniem Tureckim i Koreańskim (Koreanski w Pamukkale jest wszechobecny), współzałożycielką jest przesympatyczna, młoda dziewczyna, taka "do pogadania". Zaskoczona była bardzo, że podróżujemy razem właśnie w składzie - mama z nastolatką, i że jakoś jesteśmy w stanie się porozumieć. Opowiadała nam, że wyjechała tak daleko, by uciec od swojej mamy, z którą ni jak dogadać się nie mogą. Zresztą to nie jedyny przypadek takiego "zdziwienia". Na przykład z podobną reakcją spotkałyśmy się ze strony Amerykanek w Goreme, które mieszkały w tym samym hoteliku co my i użyczały mi laptopa w celu przegrania zdjęć.

Ja wybrałam kuchnię koreańską,

Ines preferuje kuchnię turecką


Szczerze mówiąc, to sprzeczek chyba nie da się uniknąć i również pomiędzy nami takowe bywają, jak to w rodzinie. W czasie wędrówek, między innymi dla tego, że jestem w jednej osobie organizatorem, kierownikiem, kasjerem, a przede wszystkim mamą, która jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo dziecka (nawet jeśli to nastolatka) i nieraz bywam ponad miarę napięta, a czasem tym zmęczona. To taki minus samodzielnego podróżowania. Nie ma na kogo zrzucić choćby części odpowiedzialności, obarczyć rzeczami do załatwienia czy pamiętania. 

Nowe koleżanki oraz szczęśliwe chwile w Egipcie - Suez

Sahara



Jednak myślę, że tych chwil przyjemnych jest znacznie więcej. Również plusem jest to, że w takie zimowe wieczory można usiąść i pooglądać sobie jak nasze dziecko było bardzo szczęśliwe i zatopione w świecie, ludziach, wydarzeniach. Jest to warte każdego wysiłku.

 No to żółwik - Oaza Siwa, Egipt

 Troszkę nauki nigdy nie zaszkodzi

Tylko cięgle mam nadzieje, że uda mi się powtórzyć takie wędrówki z moim synem i wspólnie również odkryjemy jakiś kawałek świata.

I na zakończenie ostatnie zdjęcie z Pamukkale, które już opuszczamy - nasze hotelowe śniadanko, jedno z najlepszych jakie jadłyśmy w Turcji - bo od czasu do czasu warto zjeść pyszne śniadanie.


6 komentarzy:

Rodzynki Sułtańskie pisze...

Bardzo dobrze i pożyteczne zepsucie. Ja nie znoszę u dzieci turystów jedynie zepsucia od ciągłego przebywania w all-inclusive, z przewodnikiem, animatorem i jeszcze paroma innymi skaczącymi nadeń osobami ;)

http://www.wszedzie.blogspot.com/ pisze...

Ale cudowne zepsucie! Mnie Mama parę razy spsuła all inclusive i myślę sobie, że fajnie byłoby być taką Ines, ale na moje szczęście odkryłam niezależne podróżowanie sama i teraz mam w planach, bym któregoś dnia to ja zepsuła moją Mamę :>.
Pozdrawiam gorąco!
Ewelina

W drodze... pisze...

Rodzynki Sułtańskie, już widzę wzrok Ines gdybym jej zaproponowała podróż z all inclusive nad brzeg basenu, choćby kraj był w najgorętszych tropikach :)

W drodze... pisze...

Ewelinko, koniecznie zepsuj swoją mamę! :)) Ja bardzo bym chciała swoją też zabrać i pokazać świat, ona tak o tym marzyła... Ale niestety po tym jak potrącił ją samochód na pasach to już nie to zdrowie i niestety nie ten wiek...

Obiezy_swiatka pisze...

Witaj, trafiłam tu od Moniki Jall :)
I bardzo mi się spodobało Twoje podejście do podróży, i to jak "psujesz" swoje dzieci ;) Ja Twoją córkę rozumiem, zwiedzam na własną rękę i po swojemu :)
O.

W drodze... pisze...

Obieży-światko, bardzo mi miło, że do mnie trafiłaś :) Zawsze będziesz mile widzianym gościem :) Bardzo dziękuję Ci za miłe słowa, grunt to dobrze psuć dzieci :) Może świat będzie wówczas mniej nastawiony wyłącznie na konsumpcję :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...