Zaczarowana dorożka, zaczarowany dorożkarz, zaczarowany koń oraz wąsy a la Franz Joseph. Uśmiechnięci turyści, ludzie kupujący prezenty, kubeczki z grzańcem, korzenne aromaty i Hoffburg. Po raz kolejny nie udało mi się zwiedzić Wiedeńskiej Szkoły Jazdy, która tu się znajduje. Zbyt długo zamarudziłam w poszukiwaniu świąt. Nic to - będzie kolejna okazja - wierzę :)
Tuż za Hoffburgiem orszak wiedeńskich chochołów... To róże, których bez liku w okolicznych parkach, troskliwie opatulone przed mrozem, śnią sny o lecie. Zachodzi słońce, robi się coraz zimniej. Chucham w palce, które przymarzają do spustu migawki, zmieniam baterię wyczerpaną zimnem i chwytam kolejną chwilę, by po powrocie zabrać was na kolejny spacer i oderwać od przedświątecznego zamieszania.
A jak tam u Was przygotowania do świąt? Bo u mnie to jakoś krucho, daleko i pod górkę. W sumie wszystko przede mną - tylko prezenty zapakowałam - bo to największa przyjemność sprawiać bliskim radość. Może jakoś doczołgam się do Wigilii i nie padnę, bom zmęczona okrutnie.
W ten oto sposób docieramy do celu naszego pobytu w Wiedniu - wielkiego jarmarku świątecznego Christkindlmarkt. O nim następnym razem.
4 komentarze:
;) kurcze... chochoły mogłyby straszyć w jakimś horrorze... brr... stresująco-frustrujące...
Moje przygotowania w miarę :) coś tam sprzątnę, coś dokupię, potem popakuję :) śliwki dziś będę robiła w czekoladzie... ozdabiała... może lampkę wina wypiję :) nie ma co się napinać...
W przedostatnim wersie masz zdublowane słowo :)
Udanego dnia :)
Jeśli nic nie wypadnie, jadę jednak na początku stycznia na 4 dni :)
Urszulko, mój komentarz pod poprzednim austriackim postem się nie pojawił :(,ale może teraz się uda?
Wspaniałego, rodzinnego, smacznego i pełnego inspiracji świętowania życzę!
A Twoja Austria - piękna i magiczna. Byłam, widziałam i ogromnie mi się podobało - dziękuję za reminiscencje :-).
Uściski!
Ja planuję Wiedeń w marcu. Podobno pięknie budzi się wiosna ;)
Pierwsze zdjęcie jest piękne.
Prześlij komentarz