Przede wszystkim, dziękuję, że jesteście, że czytacie, piszecie i komentujecie. Wasze słowa otuchy i dobre życzenia są dla mnie bezcenne :)
Od wczoraj staram się myśleć "do przodu". Zwłaszcza po spotkaniu z radnymi, rodzicami, nauczycielami. Były emocje, łzy. Cała sprawa jest absurdalna, bo jak wyliczono oszczędności mają wynieść 1300000zł, a koszt zlikwidowania szkół to 1200000zł. Oczywiście wszyscy pamiętali obietnice przedwyborcze " Jak wybierzecie pana xxx, to nie będzie mowy o zamykaniu szkół". Taaaak. Nawet nie wiedziałam jaka sytuacja jest w naszym małym miasteczku ze żłobkami, przedszkolami. Tak pięknie się je likwidowało, zamykało. To do którego chodził mój syn, a które tak dobrze wspominam, z bardzo dużym sadem, olbrzymimi magnoliami, dziś już jest przerobione na prywatny dworek jednego z przedsiębiorców mojego miasta. A przyszłe mamy, cóż śpieszą w pierwszych miesiącach ciąży do żłobków, by zapisać swoje dziecko. Pani dyrektor ma problem, czy wpisać dziewczynkę, czy chłopczyka. Później zaraz do przedszkola, przynajmniej dwa lata wcześniej, jak ma się szczęście. Bo listy rezerwowe są długie. Tak wygląda miasto i kraj przyjazne rodzicom... Nie będzie łatwo. Ale powinno się walczyć do końca.
Trzeba myśleć o przyszłości.
Od wczorajszego wieczora walczę więc z pakietem Adobe. Czyli z całym zestawem programów, które nie chcą się uruchomić. Chwała, że choć Photoshop jest mi posłuszny. Siedziałam do drugiej w nocy, siedziałam dziś do czwartej po południu od rana. Bo jak ja się na czymś zafixuję to tak mam. A zwłaszcza jak dotyczy to problemu związanego z komputerem, którego nie mogę rozwiązać. Niestety, wciąż przy otwieraniu programów wyskakuje mi błąd "Microsoft Visual C++ Runetime Error" i nijak nie chce się dać zlikwidować. Może zaglądnie tu jakiś sprytny informatyk i coś doradzi niedouczonej kobiecie w tym temacie?
Dziś jeszcze raz Harrods, który jest wielopiętrowy i tak zawikłany, że wciąż można odnajdywać w nim nowe zakamarki albo się zagubić z kretesem. Raz widziałam figurę woskową Al Fayeda, chciałam później pokazać ją Ines, szans nie było. Nie trafiłam. Swoją drogą mam bardzo kobiecą orientację w terenie ;) Odkryłyśmy natomiast w sierpniu cały dział ozdób choinkowo świątecznych. Zdjęcia stare, niezbyt jakości, w żadnym razie nie oddające piękna tych wszystkich cacuszek i choinek. Gdzie każda była w innym stylu i kolorystyce. I to wszystko w środku lata :)
Wasza szalona blogerka w świątecznym królestwie.
I jej córka na ostatnim piętrze, w dziale sportowym :)
2 komentarze:
Uleczko nie wiem co bardziej podziwiać - Ciebie, Ines czy te wspaniałe choinki? Jesteście dziewczyny niesamowite - tyle w Was energii, ciekawości świata i ludzi, że tylko podziwiać. Ula, ale Ty szczuplutka jesteś - na którymś zdjęciu wydawałaś mi się taka bardziej "pulchniutka":))) Może to moje oczy już niedowidzą, albo pamięć zawodzi, albo to nie Ty byłaś? W każdym bądź razie te dzisiejsze zdjęcia bardzo mi się podobają! Nie będę się wymądrzała co do likwidacji szkół, bo i tak w tym nie pomogę. Uleńko powiem Ci jedno - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mam nadzieję, że i z tym problemem sobie doskonale poradzisz, bo jesteś przebojowa !!! Pozdrawiam cieplutko i serdecznie.
Grażynko Kochana, dziękuję Ci za te wszystkie ciepłe słowa :) A te zdjęcie to z 2006 i byłam wówczas rzeczywiście mniej "pulchna" :) Ale i z tym sobie staram się poradzić. Już w dół mam 11 kg :) Byle do wiosny (i zmiany garderoby )
Prześlij komentarz