W piątek śmierć minęła mnie zaledwie o dwa centymetry, albo o dwie sekundy, jak kto woli. Nieomalże dała mi pstryczka w nos, zaśmiała się i pozwoliła abym dalej pokazywała świat widziany obiektywem kamery. Co też z wielką przyjemnością ponownie czynię :) Zabieram Was na kolejny spacer ulicami Wiednia. Powoli zmierzamy w stronę Hoffburga, mimo szczypiącego w policzki i paluszki, mrozu. Klucząc między przycupniętymi tu i ówdzie, w zaułkach i podwórkach, barwnymi straganami, stoiskami, mini jarmarkami.
I
jeszcze eine kleine ogłoszenio - prośba. Może zagląda tu ktoś na tyle
oblatany w temacie komputerowym by pomóc biednej kobiecie. Mam problem z
moją maszyną, wiesza się dziad na eksporcie w Lightroomie, prawie co
drugie zdjęcie, i nawet na przeglądaniu powiększonych zdjęć na Facebooku
się wiesza, nawet czasem na explorerowej przeglądarce. Już nie wiem co
mu dolega. Nie lubi mnie albo cuś. Wyczyszczone ma bebechy, nie
przegrzany, ehhh. Jakiś komputerowy doktor House bardzo potrzebny.
6 komentarzy:
Z komputerem nie pomogę :( ale za to bardzo mi się podobają zdjęcia kolorowe ;) szczególnie to z malowanymi szklankami!
Udanego wieczoru :) i powodzenia z komputerem!
Ależ wspaniały ten Wiedeń. Teraz rozumiem, dlaczego taki drogi.Tylko dla wybranych podziwianie jego uroków:) Pozdrawiam
Dzięki za możliwość "rzucenia okiem" na stolycę ;) Nam zawsze tak jakoś nie po drodze do niej.
Jarmarki świąteczne to jest słodyczowo-punchowa orgia, kocham je za tą luźną atmosferę, korzenne aromaty i sporo fajnego rękodzieła.
Pozdrawiam z Grazu!
Mała Mi, z komputerem kiepsko, wiesza się na zdjęciach i wiesza, a do świąt zapraszam Cię na spacery ze mną po Wiedeńskich uliczkach
Travelling Milady, nie koniecznie musi być taki drogi :) Moje "pierwsze razy" z Wiedniem, to noclegi w samochodzie pod Wiedniem, jedzenie zabrane z domu i całe dnie spędzone w plątaninie uliczek :)
EwKa, bardzo się cieszę z Twoich odwiedzin w mojej adwentowej slolycy :) Graz ma zapewne również wiele uroku i mam nadzieję, że i tam kiedyś będę miała okazję pofotografować :)A za Wiedeniem, mimo tego mrozu jaki mnie tam ostatnio zastał, tęsknię. Zapewne na tę tęsknotę miał również ten korzenno - grzańcowy aromat ;)
Prześlij komentarz