Strony

"Albowiem to, co raz zostało zobaczone, nigdy już nie powróci do chaosu." Vladimir Nabokov

wtorek, 24 sierpnia 2010

Hiszpania. W słońcu skąpane, w rytmie zanurzone...

Albayzin jest pełen niespodzianek. Zanim dotarłyśmy do granic dzielnicy usłyszałyśmy rytm bębnów, kilku, kilkunasty, kilkudziesięciu, a może nawet setki. Przyśpieszyłyśmy i oczom naszym ukazała się parada (zbyt strojne określenie), procesja (zbyt świętobliwe), w każdym razie duża grupa, głównie na żółto ubranych ludzi idących środkiem ulicy. Śmiech, radość i bębny. Różne - kuliste i podłużne :) Do tego inne instrumenty i taniec. Upał niemożebny. Choć już zbliżała się czwarta.  Nie wiemy kto to, dla czego, z jakiej okazji. Nie ważne. Ważny jest tylko szalony rytm. Idziemy za wszystkimi. Przed nami Plaza Sta Ana, tam cała ta szalona orkiestra perkusyjna zakręca i tworzy spiralę obracającą się na placu zgodnie z tempem muzyki , a wokół dodatkowe setki oglądających. Wszyscy tańczą, klaszczą, lub choćby przytupują. A ponad tym wszystkim co chwilę, jak szampan, wystrzeliwują kaskady gazowanej wody mineralnej - tak dla ochłody. Szaleństwo i te dziesiątki werbli, uderzeń, które czuje się w samym sercu. Cudowne uczucie, porywające. Wieczorem, gdy uczestnicy dawno byli już w swoich domach, licznych knajpkach, wciąż wydawało mi się, że gdzieś tam wciąż słyszę tę muzykę, bębny. "Słyszysz Ines? Czy grają jeszcze? Idziemy ich poszukać?" - pytałam córkę, gotowa dołączyć się do zabawy :) Ale to już było tylko złudne wrażenie, cień muzyki, wspomnienie :) "Zdawało się, że to Wojski gra jeszcze, a to echo grało" :)
























A tu Kobietki, jakby któraś szukała w Grenadzie śladu wielce urodziwych Maurów... :)







I jeszcze próbka takiej muzyki, z innej parady, w innym dniu, ale klimat nieco podobny. Ten był intensywniejszy :)







11 komentarzy:

lotnica pisze...

Niesamowite, brak słów. Kocham takie klimaty - rozpalone południowe i po-południowe słońce, jakiego nie ma nigdzie indziej, gorące rytmy i taniec...

Niepoprawny Realista pisze...

Zawsze chciałem mieć dready, wprawdzie urodziwym maurem być nie jest mi dane, ale oni to chyba raczej mają coś na kształt bujnej trwałej, jak na zdjęciu? Zdjęcia ładne, hiszpanki też niczego sobie ;)

Ewa P. pisze...

Super, jak fajnie. Fantastyczna odmiana od marudzenia i narzekania, znaczy, jak się chce to można ;)

Anonimowy pisze...

niesamowite ze ludzie jeszcze maja tyle energi w taki upal :) :) :)

Marzena Zarzycka pisze...

Niesamowicie pozytywna energia bije od tych ludzi! Strasznie zazdroszczę... :))

malinconia pisze...

Uwielbiam południowców za ich radość.

PS.: Śliczny! :-P

W drodze... pisze...

Dziękuję Wam za wizytę i komentarze :)

Naprawdę w tym dniu upał był wyjątkowy i sama miałam ochotę dać się oblać tą wodą, a niestety musiałam pilnować by aparat nie przemókł :) A wrażenie bycia pomiędzy tymi grzmiącymi bębnami było bezcenne :]

Malinconia - nieprawdaż ;]

Margarithes pisze...

Własnie się szykuję w trasę koncertową po Hiszpanii, oby było tak uroczo :)

W drodze... pisze...

Margo będzie jeszcze lepiej! :) Życzę Ci tego z całego serca :)

Romeus pisze...

Słyszałem kiedyś od osoby, która tam była, że południowa Hiszpania (Kordoba, Kadyks, Grenada itp.) to coś wspaniałego - przyroda, architektura (wpływy mauretańskie). Tego nie ma gdzie indziej w Hiszpanii, choć to - jako całość - piękny kraj. Czytając ten blog widzę, że ta opinia jest uzasadniona.
Co do "marszu z bębnami" to być może jakieś lokalne święto było. "Dzień Bębna"? :-)

W drodze... pisze...

Trudno mi porównać Alnadluzję z pozostałymi rejonami Hiszpanii, to mój pierwszy wyjazd. My byłyśmy zaledwie w Maladze, Grenadzie, Cordobie i Kadyksie. Na dodatek zbyt pośpiesznie jak na mój gust. Ledwie poznawałyśmy miejsce, ludzi, a już trzeba było ruszać dalej. Ale to piękne miejsca, i na pewno kryją wiele niespodzianek. Może kiedyś, jeszcze raz, na dłużej...
Podoba mi się "święto bębenka" :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...