Powyżej grupka, która nie dała nam się cieszyć kompletną samotnością i bezludnością, czyli status quo pustyni. Biedacy porozstawiali namioty i jak się przekonałam stracili cały urok spania pod mleczną autostrada nieba :)
Te wszystkie śnieżnobiałe formacje to nie tylko pole dla popisu słoneczno plastycznej wyobraźni, ale również tej rzeźbiarsko przestrzennej. Czyż patrząc na tą kubistyczną skałę poniżej, nie chciałoby się zakrzyknąć - Picasso tu był?
Poniżej ów wielbłąd z moim dzieckiem na plecach, a właściwie na szyi. Na drugim zdjęciu widać wyraźniej.
Słoneczko poszło już spać (nawet nie wiem która to była godzina, szczęśliwi przecież czasu nie liczą), Parawan, zamykający z trzech stron przestrzeń, aby osłonić nas śpiące przed wiatrem, już stał i Said zabrał się do kucharzenia. A zapewniam, że wiedział co robi :) Drewno na ognisko mieliśmy na samochodzie, cały zapas. Wiadomo na Saharze raczej nie uświadczy się nic do palenia. A my popijając herbatkę, czytając i bawiąc się rozmową oczekiwałyśmy na pyszne danie z kurczakiem. A wierzcie mi było na co! Herbatka, to raczej sama esencja i słodzona, że woda już chyba przekroczyła możliwość rozpuszczenia tej ilości cukru, podawana w miniaturowych kubeczkach. Takowe maleństwa widziałam po raz pierwszy. A po wyśmienitej kolacji czekał nas program artystyczny :) Zaznaczam, że próbowałyśmy grać na tych bębnach i wcale to nie jest takie proste jak się wydaje :) A do śpiewania chłopaki nie zdołali nas namówić :)
Nagle od strony samochodu dobiegł nas hałas. Ktoś grzebał w naszych rzeczach i to dość intensywnie. Samochód owszem był otwarty, ale trudno by tu było o jakiegoś złodzieja w okolicy. No chyba, że był na czterech łapkach. Mohamed i Said rzucili się na ratunek. Samochód został zamknięty a gość wkrótce potem pojawił się przy stole by poczęstować się resztkami kurczaka. My siedzieliśmy na dywanikach bliżej ognia, więc przybysz miał swobodę działania. Jak się okazało nie była to taka pierwsza wizyta na kolacji. Panowie bardzo dobrze się znali i chyba lubili. Gość nie był ani trochę bojaźliwy, a na zakończenie wizyty, otrzymał od chłopaków poidełko z wodą.
Wiadomo już, że chodzi o liska fenka, o którym czytałam przed wyjazdem, że trudno go spotkać. Bardzo żałowałam bo jest przepiękną istotą. Zdjęcia nieco kiepskiej jakości by było już dosyć ciemno, trudno z ustawianiem ostrości, a czasem zdarzało się sfotografować jedynie puste miejsce po lisku.
"Wtedy pojawił się lis.
- Dzień dobry - powiedział lis.
-Dzień dobry - odpowiedział grzecznie Mały Książę i obejrzał się, ale nic nie dostrzegł.
- Jestem tutaj - posłyszał głos - pod jabłonią!
- Ktoś ty? - spytał Mały Książę. - Jesteś bardzo ładny...
- Jestem lisem - odpowiedział lis."
Antoine De Saint - Exupery
A gdy wszyscy już się najedli, naśpiewali i napatrzyli w gwiazdy, a ognisko dogasło, udaliśmy się spać. I od razu zaznaczam, temperatura na pustyni nie spadła do zera, ani nawet do kilku stopni powyżej zera. Było ciepło, przyjemnie, nad nami milion gwiazd. A do przykrycia wystarczył jeden kocyk. Trzeba było wypocząć przed kolejnym dniem odkrywania Sahary :)
Jak zwykle obudziłam się gdy wszyscy jeszcze spali. Ale nic to, po cichutku się pozbierałam ciesząc się w miarę nie za wysoka temperaturą i poszalałam z aparatem :)
Koło godziny 9 słońce zazwyczaj tak już prażyło, że nawet zjedzenie śniadania stawało się mało przyjemne, a cień kurczył się do wielkości spranej ściereczki.
Lisek fenek tu był.
I ja tu byłam :)
A teraz wracając do opisywanej wcześniej Bahariji i stworzenia z turbodoładowaniem poszukującego zdobyczy w poście "Gdzieś w oazie Baharija...". Przypuszczam, że znalazłam odpowiedź. Ale głowy sobie nie dam uciąć. Być może jest to solfug/ga. Wyjątkowo paskudnie wyglądający osobnik z rzędu pajęczaków (ale nie pająk).
(źródło: internet)
Z powodu wyglądu, krąży wiele legend na jego temat, ale fakty i tak wydają mi się dosyć barwne. I tak na przykład: nie poruszają się z prędkością 40km/h ale jedynie do 15 km/g :) Nie są jadowite, ale ich ukąszenie może wywoływać paskudne zakażenia i rany. Nie wygryzają dziur w żołądkach wielbłądów, ale zjadają owady i nieduże kręgowce. I na koniec nie skaczą proszę państwa na 5 m wysokości, skaczą jedynie na 20 cm i na 1-2 metry w dal :) Kto wie czy to małe skaczące co widziałam, nie było małym solfużątkiem :)
(źródło: internet)
Jeden solfug zjada drugiego (co zdarza się na przykład podczas miłosnego uniesienia przez samicę wobec zakochanego samca)
I z tym miłym akcentem życzę Wszystkim słonecznej, wiosennej i niekończącej się niedzieli :)
I z tym miłym akcentem życzę Wszystkim słonecznej, wiosennej i niekończącej się niedzieli :)
20 komentarzy:
I są fenki!!!! Piękne futrzaki ;D
czego już nie można powiedzieć o solfudze, miałabym juz chyba pozamiatane z moją arachnofobią, spałabym na drabinie owinięta w celofan z rurką na oddychanie o takim przekroju, aby nie dała rady wleźć!
Ależ widoki! I jak pięknie! Świetne zdjęcia.
Miły akcent? ;) Nie ma co.. blee, okropne te solfugi, chyba gorsze niż tarantule..
Fantastyczne fotosy! :*
Etam, solfuga fajna - co Ty mówisz Doro - pierwsza klasa stwór - normalnie jakby uciekł z Tolkiena - pożywka dla wyobraźni.
Fenek - bomba - przez całe lata, w poznańskim Zoo, łaziłam odwiedzać tylko fenka i serwala, który namiętnie zjadał czubki palców rękawiczek mojego Ojca :DDDD (no dobra- odwiedzałam jeszcze hipopotamy i małpy). Tylko, że ten w zoo był smutnym stworzonkiem, a ten z Twoich zdjęć Autorko, to piękne zwierzątko :)
Kasiu, dla mnie definicja śliczności i wyjątkowości brzmi: "jeśli ciekawe i nie boję się wziąć do ręki", co wyklucza pajęczaki ;D
Dziękuję za miłe słowa :) Doro fenki dla Ciebie :) Ja też je uwielbiam :) Są przesłodkie z tymi swoimi nietoperzowatymi uszkami :)
Witaj Bajerowicz-u? -ko? :) Zdradzę Ci, że kiedyś przez kilka miesięcy pracowałam w ZOO we Wrocławiu, na małpiarni :) W cyrku zresztą też byłam przez chwilę :P (jeśli mowa o moich dziwnych miejscach zatrudnienia)
Kate, Doro, Bajerowiczko - nie oglądałybyście tego ani nie czytały gdyby TOTO (solfuga) zatrzymała się na chwile i popatrzyła w moją stroną. Zeszłabym jak nic! I bazyliszka nie trzeba by było. Na szczęście uznało mnie TOTO za mało interesujące i tylko minęło mnie w wielkim pędzie, toteż widziałam jedynie długie, rozmazane tupiące odnóża.
Bajerowiczko a gdybym zapytała o imię, bo to tak dziwnie się do Ciebie w ten sposób zwracać :)
Kasia Bajerowicz - Mama Trzech Świnek - do usług :D
Cyrk - coś mi przypomniałas - dziekuje :DDDD
Kobiety, zgoda, że solfuga jest straszna w naszych kategoriach, ale to my te kategorie tworzymy :DDDDDD
Kate - z prostej przyczyny, nie było tam żyrandola, a zresztą zanim tak naprawdę do mnie dotarło co widziałam, TOTO już pognało. Zresztą jakby na mnie spojrzało i jeszcze łapkami w moją stronę pomachało, to padłabym jak ścięta lilija, tam gdzie stałam.
Kasiu B - Ona jest straszna poza wszelkimi kategoriami :)
fuj szkarada ,ale zdjecia przecudne :)
akceptuję wszystko ,bo przecudowne , precz tylko z tymi wielonogami fuuuujjjjj !!!!
Solfugi faktycznie obrzydliwe :D paskudniejsze niż rosówka i do tego jednak skacze, brr.
Lisek rozkoszny, wiadomo puchatek.
Nieprawdopodobne są te formacje skalne. Po prostu inna planeta, zachwycające. Tyle piękna w jednym "pustym" miejscu :)
A solfuga to nie puchatek?!!!! Ja sobie wypraszam :DDDDDD Link na dowód, że solfuga także futerkiem okryta bywa i to całkiem ślicznym - sympatycznym :DDDDD
http://www.pfs.org.pl/siodemka.php?s=SOLFUGA&lit=M
Wiem, wiem, żyrandoli tam brak, same żarówki wiszą.. ja to bym się nawet na tą żarówkę uwiesiła :D
Piękne są te wzory na tkaninach świata arabskiego, bajdełej.
Dziękuję za fenka i czy mogę prosić o dużo tkanin, wzorów i kolorów?
Było tak pięknie.... a te robale wszystko popsuły!!!!!!!!!!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Brrr!!!
Straszne to! Mimo, że nie jadowite...
Kasiu, moje dziecię młodsze, w każdej tarantuli widzi śliczne, puchate stworzonko, które można w domu trzymać jako peta, na pohybel mamusi :)
Doro, obawiam się że tkaninami w większej ilości Cię nie uraczę, chyba, że temat Dywany - http://przekornie.blogspot.com/search/label/Dywany
Dziś kobietki postaram się troszkę więcej miłych klimatów :)
Wiedziałam, że Biała Pustynia to park narodowy, ale żeby na tak dużym obszarze było tak wielu turystów ? Szok :)
Fajny ten lisek fenek :) Nigdy nic o nim nie słyszałam, hmm...
A skałki jak zwykle majestatyczne !
Zjawiskowo piękne formacje sklane!! Za to solfuda.. brr - bardzo interesująca, aczkolwiek nie przypadła mi go gustu..
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tę ucztę dla oczu i ducha!
Prześlij komentarz