Strony

"Albowiem to, co raz zostało zobaczone, nigdy już nie powróci do chaosu." Vladimir Nabokov

niedziela, 31 stycznia 2010

Kontynentalny misz-masz czyli rzut oka na Japonię.

Zdaję sobie całkowicie sprawę, że być może, a raczej na pewno, wprowadzę w swoich postach galimatias. Ale tak to już jest, że nie da się w korcu, jakim jest pamięć, poukładać wszystkiego systematycznie. Czyli pisać zgodnie z "dopóki nie skończę wspominać Egiptu, nie zacznę myśleć o Japonii". To niewykonalne. Przynajmniej dla mnie. Tak więc mamy dzień bardziej egipski, w którym tęsknię do słońca nad Saharą i melodii modlitw płynących ze strzelistych minaretów. Lub mamy dzień w którym bardziej mi bliska jest Japonia. Gdy tęsknię za parkami Tokyo i ogrodami w Kamakurze, za wrzaskliwymi koncertami cykad. A w jeszcze inne dni wrócić chciałabym do miasteczek Kornwali lub do hałaśliwego Londynu. Jak w gobelinie przeplatają się barwy, obrazy, zapachy, wrażenia. Taki kulturowy melanż.

Od wczoraj buszujemy z Ines po Japońskiej kinematografii. W nocy genialny "Kikujiro" Takeshi Kitano. Komedia obyczajowa a właściwie film drogi opowiadający o 9 letnim chłopcu, który postanawia odwiedzić swoją mamę a towarzyszy mu w tym sąsiad Kikujiro grany przez Takeshi Kitano. Piękną i optymistyczną muzykę do tego filmu napisał Joe Hisaishi. Gorąco polecam.



Dziś natomiast do śniadania oglądałyśmy "Z pokorą i uniżeniem", film nakręcony na podstawie wybornej autobiograficznej książki Amelie Nothomb. Film i książka opowiada o pracy autorki w japońskim przedsiębiorstwie w Tokio, pokazując z dystansem i humorem różnice w mentalności i kulturze Japońskiej i Europejskiej. Również gorąco polecam, jak również inne książki Amelie.


To co pokazała Amelie przypomniało mi zbulwersowanie znajomego Japończyka, który pracował w amerykańskiej filii japońskiej korporacji. Czym tak był zbulwersowany? Ano tym, że amerykanie przyjmują ludzi do pracy na konkretne, nawet wysokie stanowiska. Jak to możliwe - przecież nikt tak naprawdę ich nie zna i nie wie jak pracują! W Japonii ludzie zaczynają od najniższych stanowisk i powoli pną się w górę po kolejnych szczeblach awansu. Służy to nie tylko sprawdzeniu pracownika ale i jego związaniu z firmą, po przeniesieniu się gdzieś indziej, musiałby znów zaczynać wędrówkę w górę od nowa.
Swoją droga oni chyba nie znają nawet pojęcia mobbingu (co nie oznacza, że go tam nie ma). Ale życie w ciągłym stresie i pod ogromną presją owocuje najwyższą liczbą samobójstw na świecie oraz "straconej dla świata młodzieży" czyli hikikomori (o tym zjawisku może kiedyś indziej).

Tokio 5 nad ranem (gdy wybrałam się na największy targ rybny w Tokio)
 

Dzielnica Ginza nocą - Tokio



  

  

Mój pobyt w Japonii był bardzo krótki. Spędziłam tam 6 sierpniowych dni w 2002 roku. Zbyt krótko, zbyt szybko i zbyt chciwie podeszłam do oglądania. Gdy wróciłam, miałam wrażenie jakby to mi się jedynie przyśniło. Kompletny brak realności. Teraz już wiem, że trzeba było zrezygnować z jakichś "miejsc do zobaczenia" na  rzecz chwili lenistwa, gdzieś w ogrodzie lub w parku, lub powłóczenia się bez celu po tokijskich ulicach. Ale bałam się, że być może to jedyny raz gdy jestem w tym kraju i chciałam jak najwięcej zobaczyć... Kiedyś chciałam stworzyć stronę o moim wyjeździe ale jak zwykle zabrakło czasu i została tylko próbka, która jednak bardzo mi się podoba i jest bliska memu sercu... W drodze


2 komentarze:

2cats pisze...

Pojecie mobbingu znaja, oj znaja, i jest to tu dosyc duzym problemem. O tyle duzym, ze nas odgornie na szkolenie wyslano na ten temat wlasnie.

A o ksiazce pani Nothomb to szkoda gadac, bo troche przekoloryzowala rzeczywistosc. Ale jakby nie dramatyzowala i czasem totalnych bzdur nie wypisywala, to nikt by sie jej ksiazka nie interesowal. U Japonczykow wbudza ta ksiazka (i film) smiech i stukanie sie w czolo.

Anonimowy pisze...

Pojęcie "hikikomori" odnosi się nie tylko do młodzieży, ale nierzadko także do osób już w pełni dorosłych. O ile część bezdomnych to ludzie, którzy świadomie zrezygnowali z bycia karnym, zdyscyplinowanym obywatelem, o tyle hikikomori po prostu nie wytrzymują psychicznie. Z tego powodu zaszywają się w swoich czterech ścianach, ograniczają maksymalnie swój kontakt z realnym światem, uciekają zaś w świat DVD itp.
Z drugiej strony, mimo niezaprzeczalnego faktu, iż przeciętny Japończyk jest ponad miarę zapracowany i zmęczony, wielu z nich udaje się znaleźć odskocznię, np. sport, przez co nie tylko utrzymują swoje emocje w stanie równowagi, ale i szczerze cieszą się życiem. Mimo wszystko.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...