Dziś o tym gdzie i jak mieszkałyśmy, część pierwsza. Taki mini informator, może komuś się przydać. A tych, którzy mają obawy przed samodzielnym wyjazdem upewnić, że można i nie ma problemów ze znalezieniem jakiegoś lokum w Egipcie jeszcze przed wyjazdem z Polski.
Hoteli szukałam na portalach : Trip Advisor oraz Hostel World. Sprawdzając rankingi, opinie, recenzje, ceny i wszystko co się da sprawdzić i starałam się wybrać te dla nas najlepsze. Była to nasza pierwsza wycieczka do Afryki (choć tej bardzo oswojonej), pierwsza wówczas mojej 13 letniej córki. W związku z tym starałam się wybrać te hostele gdzie była klimatyzacja (myślałam o ciężkich chwilach w samym środku lata) oraz w miarę nieskrępowanym pobycie dla Ines (pokoje z łazienką) oczywiście wszystko w miarę naszych możliwości.
O cenach pisać nie będę, bo primo - nie pamiętam, a zwyczajnie nie chciało mi się zapisywać takich rzeczy, secundo - ceny i tak mają to do siebie, że nie są constans, i raczej pną się w górę niż maleją.
Kair - mieszkałyśmy w hostelu King Tuth, 37 Talat Harb | Down Town Cairo, Cairo 0202, Egypt.
Spędziłyśmy tam prawie 12 dni, na początku i na końcu wyjazdu.
Plusy:
- dosyć miła atmosfera, miałyśmy czas poznać ludzi, a nie jesteśmy odludkami, więc było łatwiej. Poza tym Ines wzbudzała sympatię ludzi, choć cicha, zamknięta w sobie i straszliwie wówczas nieśmiała.
- pomoc w wielu sprawach (np. rezerwacja biletów do Luksoru), choć nie zawsze bezinteresowna
- darmowy przywóz i odwóz z lotniska ( ze względu na długość pobytu)
- bezpłatny internet, możliwość rozmów przez skype oraz Wi-Fi
- świetna lokalizacja, blisko do restauracji GAD, na przeciwko McDonald, w pobliżu bary kushari, soczkarnie, kina (jak ktoś lubi w arabskie filmy :) ), do Muzeum Kairskiego 10 minut piechotką.
- miły personel
Minusy:
- szef hotelu Atef strasznie męczył nas, dosłownie już od pierwszego wejścia, o zakup wycieczek (już wcześniej pisałam o naszym "frycowym")
- pościel nie była pierwszej świeżości (ale nie chcę być czepialska ;))
Aktualnie w rankingu na Trip advisor ma miejsce 13. Gdy my tam byłyśmy miał 5 miejsce, czyli spadek.
Nasz pokój
A tu wejście na malutki balkon, najczęściej zalany przez zepsutą klimatyzację. To na nim przypinałyśmy linkę (bezklamerkową - bardzo przydatna rzecz) - ehh jak wszystko pięknie schło w nieomalże 5 minut :)
Tak jadaliśmy śniadanie (niezbyt udane zdjęcie), szkoda tylko, że tak było tu nadymione papierochami - Egipcjanie palą jak kominy!
Widok z okna na Talat Harb St.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz