Ja kocham arbuzy, a tu można było ich jeść bez umiaru, do pęknięcia, za cały rok z góry i wszystko to bezpłatnie. Można było pić świeżo zrobiony sok, gęsty i orzeźwiający. Jak można było się nie zachwycić?! Niewielki plac w miasteczku opanowali dorośli, dzieci, turyści i mieszkańcy całej okolicy, duzi i mali, grubi i chudzi, kto żyw przybył na święto. Arbuzy nie tylko wprawiały w euforię nasze kubki smakowe ale i zachwycały oczy.
Arbuzy krojono, rzeźbiono, turlano, rzucano, wygrywano w różnych konkurencjach, rozbijano a nawet strzelano do nich z łuku.
I kto by pomyślał, że taki niepozorny arbuz może dać ludziom tyle radości :) Dodam, że jego smak jednak nieco odbiegał od tych kupowanych u nas. Ale to przecież Gruzja, zagłębie arbuzowe :)
Mam nadzieję, że również dzisiaj narobiłam Wam smaka. Jeśli tak, to zapraszam na część drugą reportażu
14 komentarzy:
Kocham arbuzy! A swiezowycisniety sok z nich jeszczce bardziej! U nas tak trudno dostac arbuza, ktory naprawde bedzie smakowal :( Zazdroszcze Ci tego festiwalu, ale pewnie bym pekla z przepicia i objedzenia :D
Zabiłaś mnie w tej chwili... Moja miłość do arbuzów jest wielka!
Kasiu, można było robić w jedzeniu i piciu przerwy ;) A później dalej degustować :D
Agnieszko, to tak jak moja. Dlatego poczułam się wniebowzięta :) Nie pozostaje Ci nic innego tylko ruszyć na Gruzję :)
Wow1 Chciałabym się znaleźć w takim arbuzowym raju. Cudowności!
Pozdrawiam!
Arbuzowe rzezby sa przepiekne, koloryt tego owocu tuz przy skorce jest tak cudowny! swietna zabawa...czekam na wiecej! pozdrawiam
I ja też jestem miłośniczką arbuzów, w Turcji jest ich pod dostatkiem, ale takiego festiwalu na pewno u nas nie ma! :)
po pierwszym zdjęciu sądziłam, że chodzi o Tajlandię:)
Niesamowite ! A te początkowe rzeźby w arbuzach... prawdziwa magia.. Ja na święto Arbuza natrafiłam raz w Bułgarii, ale była to mała wioska zamieszkana przez Cyganów. Dookoła pełna ludzi, ale główną atrakcją był koncert lokalnych "artystów", arbuzy niestety znalazły się na dalszym planie.
Emmo,tylko trzeba pojechać do Gruzji :) Też z chęcią bym pojechała raz jeszcze :)
Grażyno, tak wczoraj patrzyłam i zastanawiałam się czy bym potrafiła coś w arbuzie wyrzeźbić :) Taka ochota mnie naszła :) Również pozdrawiam :)
Rodzynki sułtańskie :) Ale przynajmniej smak arbuzów w Turcji jest równie doskonały :)
Olu, nigdy nie wiązałam arbuzów z Tajlandią :) Ale to tylko dla tego, że jeszcze tam nie dotarłam:)
Pamelo, przyznam się, że jak rozstawiano scenę na ryneczku w Signagi, liczyłam na jakieś rodzime, gruzińskie tańce (nie, żebym nie uwielbiała arbuzów) ale scena była po prostu arbuzową kręgielnią :)
Prześlij komentarz