Słuchamy informacji, Al Jazeera, TVN, TVP... Słuchamy i ogarnia nas przerażenie...
Jak wiele potrzeba było tragedii, bólu i cierpienia, żeby Abdo Abdel Hameed stał się 17 stycznia 2011 roku żywą pochodnią?... Pochodnią od której zapalił się cały kraj...
Jutro na ulicach znajdzie się ponad milion Egipcjan, a naprzeciw, ponownie, stanie policja. Protestujący mówią, że czekają już na nich wspierający Mubaraka snajperzy. Wiedzą o tym, ale gotowi są na śmierć, za godność kraju i ich własną, za chleb dla dzieci i pracę, za możliwość życia z podniesionym czołem. Bo za nimi nie ma już nic, a do wygrania jest wszystko. Staną raz jeszcze i zginą jeśli będzie trzeba.
To państwo, tak gościnne do niedawna, aresztuje kolejnych dziennikarzy, zabiera kamery, zakazuje utrwalać i pokazywać światu to, co dla Egiptu teraz najważniejsze. Telefony milczą, internet zamarł, zatrzymano pociągi, by odciąć serce, jakim jest Kair, od tego pochłoniętego gorączką organizmu. Zamknąć jeszcze raz usta krzyczącego narodu.
W stolicy nie ma już chleba, nawet najdroższego, nie ma lekarstw, ulice wypełniają emocje i nadzieja na lepsze, nawet okupione egipska krwią. Bo za chleb powszedni dziś płaci się tam życiem.
13 komentarzy:
To pierwsze zdjęcie to jakaś niepoprawność i i obrzydliwość. Co najmniej powinnaś ograniczyć swój blog klauzulą "zawartość dla dorosłych". Nie wszyscy są takimi "twardzielami" jak TY.
Pozdrawiam. Marcin
Boję się, że padną strzały... że zginą ludzie... Rządy Mubaraka wtedy upadną, ale za jaką cenę ?! To straszne !
Marcin, wybacz, ale chyba troszkę przesadziłeś...
Asik, też się tego boję... A znaki na ziemi i na niebie na to wskazują.
Może Mubarak się opamięta ;/
Nazywanie pierwszego zdjęcia niepoprawnością i obrzydliwością, przy skali przemocy serwowanej przez media jest rzeczywiście przesadą.
Lubię do Ciebie zaglądać i robię to systematycznie. Jednak zdjęcie palącego się człowieka to...(dla mnie) troszkę za dużo by było w normalnym obiegu. Nie krytykuję Ciebie jako Ciebie, tylko konkretne foto. Do dziś mam kontakt z osobami, które przeszły piekło II wojny Światowej. Nie chcą o niej mówić. Jak myślisz dlaczego?
Pozdrawiam i chcę postów z których słyniesz. Amen.
Marcin, ten człowiek nie podpalił się przypadkiem. Chciał w ten sposób zwrócić uwagę świata na to co się dzieje w Egipcie, a dla mnie to wielka ofiara. Więc i to zdjęcie jest dla mnie ważne. I bynajmniej nie pokazałam tego jako sensacyjki. Ofiary II wojny, jednak troszkę coś innego...
Co do postów, wybacz, ale Egipt po mojej prawie 1,5 miesięcznej włóczędze, stał się mi bliski. Kraj i ludzie. A piszę na blogu o tym co mnie porusza, nie zawsze miłym, lekkim i przyjemnym. Twój pierwszy komentarz mnie zabolał...
"Niepoprawność i obrzydliwość"? Oto otoczmy się jasnymi obrazkami baranków skaczących po łące zasłanej kwiatami i wspólnie udawajmy, że tak wygląda nasz świat. Nie patrzmy na wojny, konflikty, śmierć, chorych czy brzydkich ludzi. Mówmy, że nie ma problmeów a świat jest kolorowy i radosny.... W erze wszechobecnej nieuzasadnionej golizny i przemocy ta uwaga mnie szczerze zaskoczyła.
Autorce zaś dziękuję za ten i poprzedni wpis i liczę na więcej. Ina to, że ostatni z tej serii serii będzie pozytywny i pełen nadziei.
Ula, uważam, że dobrze, że pokazałaś to zdjęcie. Świat powinien wiedzieć, co się tam dzieje. Powinien wiedzieć, że ludzie nie są wcale szczęśliwi i zadowoleni, wbrew uśmiechniętym twarzom, jakie pokazują obcym. Są zdesperowani a ten człowiek, którego desperacki czyn tak wstrząsnął wszystkimi, zasługuje na to, żeby o nim pamiętać. Zdjęcie jest drastyczne, ale i tak uważam, że powinno być pokazane.
Jutro czeka Egipcjan trudny dzień. Co zrobi Mubarak? Oznajmił, że nie użyje sił, ale czy w obliczu tylu protestujących rzeczywiście nie dojdzie do żadnych aktów przemocy?
Ula, you are right to show this image. The horror of it should be seen around the world and not hidden away.
Closing ones eyes is what allows this sort of thing to happen.
Uleńko - uważam, że zdjęcia zrobione na prawdę, nie powinny nikogo szokować, ale dać do myślenia. Co innego gdyby to był fotomontaż - można by mieć zastrzeżenia. Uważam, że każde wyzwalanie się z reżimu, pociąga za sobą ofiary. Niektórym tylko się udaje przejść przez te zmiany pokojowo. Bardzo mnie niepokoi uparte trzymanie się władzy przez Mubaraka, ale myślę, że determinacja demonstrantów jest ogromna i nie ustąpią. Zobaczymy jak sprawy się potoczą - zdjęcia oddają w pełni to, co się dzieje w Kairze, straszne! Pozdrawiam serdecznie.
Moj Boże... Prawdziwa wolność zawsze była zdobywana krwią, zwłaszcza tych niewinnych...
Urszulo, nie zgadzam się, że pierwsze zdjęcie jest obrzydliwością - jest prawdą, choć ogromnie przejmującą. Jeśli ktoś stale czyta Twojego bloga - musi znać Twoje intencje i, że nie chodzi o "sensacyjkę". Film na końcu przejmujący. Popłakałam się, chociaż za moimi plecami w TV mam relacje na żywo 24 godziny na dobę, z kraju przecież sąsiedniego. I to już nie pierwsze takie wydarzenia obok nas, w czasie gdy tu mieszkam ...i zawsze chodzi o wolność, o prawo do normalnego życia. Straszne, że trzeba o to walczyć i przelewać krew. Ściskam mocno!
Prześlij komentarz