Ufff. Dobrnęłam do końca tygodnia :) Czas na relaks i troszkę wspomnień.
Zacznę od końca, czyli od sztuki pakowania. Kiepska w tym jestem. Ale staram się, uczę i mam nadzieję, że osiągnę w tym kiedyś poziom mistrzowski :) Pakowanie stresuje mnie ekstremalnie. Bo wciąż mam za dużo rzeczy, a przede wszystkim martwię się, że zapomną jakichś ważnych rzeczy, zresztą z reguły zawsze czegoś zapominam mniej lub bardziej ważnego. Pakowałam się już "na wariata", pakowałam z robieniem list. Najgorzej to wyszło gdy jechaliśmy na 40 dni z Ines do Egiptu. Pierwszy raz Afryka, to brałam wszystko to co różni ludzie w necie polecali. Chwała, że jednak zostawiłam choć moskitierę w domu. Ile miały nasze bagaże? Nawet nie chcę się przyznać, ledwie załapałam się z jednym i drugim plecakiem na limit w samolocie :) Nie wiem jak zdołałam objechać taki kawał świata z takim ciężarem :) Znaczyłam wówczas za sobą szlak rozdawanymi różnym ludziom zbędnymi dla nas przedmiotami :) Oby im dobrze służyły :) Jednak z każdym wyjazdem nasze bagaże stają się coraz lżejsze. Jest nadzieja! Inna sprawa to powroty, zwłaszcza gdy po drodze napadam na jakieś księgarnie :) Wówczas wiadomo - wiedza dużo waży :) Skąd ta refleksja na temat sztuki pakowania? Ano wczoraj przeczytałam o Rolfie Potts, który postanowił objechać świat dookoła w 6 tygodni bez absolutnie żadnego bagażu. Trochę sprawę ułatwiało mu to, iż była to podróż z kartą kredytową i bynajmniej nie nisko budżetowa. Polecam odwiedzić blog: No Baggage Challenge. Poniżej prezentacja sztuki pakowania bagażu bez bagażu :)
A teraz zapraszam na spacerek nocnymi uliczkami Kordoby.
Ceramika andaluzyjska - to coś co spotykamy tu na każdym kroku. To dziedzictwo kultury arabskiej. To właśnie Maurowie sprowadzili tu różnorodne, nowoczesne technologie produkcji przedmiotów codziennego użytku, uprawy roślin czy też produkcji doskonałych broni. Bardzo wówczas cenione w Europie produkty andaluzyjskich mistrzów, pozwoliły na rozkwit handlu, a co za tym idzie bogactwa Andaluzji. Ściany domów, dziedzińce do dziś wykładane są płytkami o różnorodnych ornamentach. To azulejos. Zdobią i zapewniają chłód. Na ścianach również pojawiają się często portrety Madonny, znanych torreadorów, lub po prostu malownicze szyldy tawern.
4 komentarze:
te zaułki są wyjątkowo urokliwe - oniryczne i tajemnicze, jak z moich snów o mieście. ciekawe czy kiedyś się dowiem co to za miasto.
no takie pakowanie to chyba tylko mozliwe u mezczyzn dwie pary majtek i jedna para skarpetek ;),poza tym z tego co wiem nie mozna zadnych cieczy miec w podrecznym bagazu,chyba zeby sie juz cos znowu zmienilo, piekne miejsca :)
Beautiful and mysterious.Much to enjoy.
Przepiękne klimatyczne zdjęcia. Kocham takie uliczki.
Jak ja bym chciała się tak spakować :) to niestety niemożliwe z moją małą rodzinką.
Bardzo miło tu u Ciebie. Na pewno będę zaglądać. Pozdrawiam.
Prześlij komentarz