Dziś druga odsłona fotografii z pierwszego wieczoru na Saharze :) Szczerze powiedziawszy jak oglądam te zdjęcia i przypomnę sobie o cieple, mięciutkim, drobniutkim piaseczku, to przestaję się dziwić zwierzętom, które w sposób nieskrępowany mogą się radośnie w nim tarzać. Sama bym to zrobiła. Albo się zrolowała z takiej piaskowej góry. Albo po prostu pooglądała jeszcze jeden zachód słońca. Pooddychała pustynnym wiatrem, nawet dała się osmagać ziarenkami piasku. Byle znów tam być... I nigdzie się nie śpieszyć i nie martwić, że jutro znów trzeba iść do pracy... Rozmarzyłam się przy dzisiejszym słoneczku :)
Pisząca na piasku i ...
... tańcząca z wiatrem :)
Mohamad i nasze (wynajęte) autko :)
Pełnia szczęścia i...
...nieomalże pełnia romantyzmu (gdyby nie mama z aparatem w ręku ;) )
I jeszcze jedna wersja "piszącej" bo nie potrafiłam zdecydować się, która najładniejsza...
7 komentarzy:
cudowna podroz...piekne zdjecia!
moje ulubione to "romantyczna chwila + mama z aparatem":) super!!!
preciosas fotografias los paisajes impresionan, un abrazo
UWAGA. Będę jak zdarta płyta... PRZECUDNE ZDJĘCIA, zwłaszcza pierwsze od góry... Ehh... Takie coś zobaczyć na własne gałki oczne to dopiero przeżycie...
Bardzo się ciesze, że mogłam Wam sprawić przyjemność... Choć ja na chwilę znów tam jestem, przez chwilę czuję Saharę wszystkimi zmysłami... Więc może jestem wielką egoistką, która pisze blog by znów tam się przenieść...:)
szacun koleżanko , szacun ;-))))
Gracias por tu visita, fantasticos temas.
hasta pronto
Mmmmm jak pięknie!!!!!!!
Prześlij komentarz