Kobieta, która w Gori pracuje w Muzeum Wojny, była wówczas w mieście.
- Widziałaś film "5 dni wojny"? - pyta.
- Widziałam - odpowiadam.
- To wyglądało gorzej, straszniej, niż w tym filmie - dodaje po chwili milczenia.
Jej twarz ma ostre rysy, a duże, ciemne oczy są bezgranicznie smutne gdy pokazuje zdjęcia. Tu kobiety często mają takie oczy. Stoi tuz obok i z wahaniem dotyka szyby w gablocie, w której leżą mundury zabitych żołnierzy, młodych, przystojnych chłopaków.
- Wszystkich zamordowali - szepcze.
Gori
- To stąd pochodzą te wszystkie zdjęcia. Bomby spadły jeszcze w kilku innych miejscach na domy, jedna spadła w mieście, przed ratuszem. Ale tu było najgorzej.
- Widzisz ten dom? - mąż Oli pokazuje jednorodzinny, nowy dom. - To drugi, na poprzedni spadła bomba, dosłownie nic z niego nie zostało.
- Tu 11 sierpnia, nocą, zginął dziennikarz z Holandii - mówi mi Gruzinka w Muzeum Wojny.
"Drzewo Życia", Gori
W drodze na zbombardowane osiedle mijamy drogę do Cchinwali. To o to miasteczko i drogę toczyły się tu walki. Tędy Rosjanie przebijali się w kierunku Tbilisi. Tu stały posterunki i zasieki. Każdy mógł opuścić miasto, ale już bez możliwości powrotu. Oficjalnie wojna rozpoczęła się 7 sierpnia 2008 roku, nieoficjalnie kilka dni wcześniej. Trwała jedynie 5 dni, a może aż pięć dni.
Bloki odbudowano. Na osiedlu stanęło "Drzewo Życia", pomnik tamtych wydarzeń, wykonany w całości z łusek bomb, które spadły na Gori. Po drugiej stronie Cchinwali stoi przedszkole. Dziś już nie ma tam dzieci, budynek zajmują uchodźcy z Osetii Południowej. Takich miejsc, osiedli w całej Gruzji jest wiele. Ale Gruzini mówią, że zwykli Rosjanie to dobrzy ludzie. O to co się stało, winią polityków - to polityka jest zła - powtarzają - a najgorszy jest Putin. Czasem o 2008 rok, winią zapalczywość Saakaszwilego.. Za to zawsze są bardzo wdzięczni są Lechowi Kaczyńskiemu. Wszyscy, bez wyjątku. Gruzini wierzą, że gdyby nie stanowcza postawa naszego Prezydenta, rosyjskie czołgi dotarłyby do Tbilisi. Kaczyński ściągnął do stolicy Gruzji przywódców Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii. Przed parlamentem, na wiecu z udziałem 150 tysięcznego tłumu wyraził poparcie dla zaatakowanego kraju. Dla ludzi tutaj stał się w tym momencie bohaterem. Nie dziwi za tym to, że w Tbilisi, Batumi, Gori, a być może i w innych miastach znajdują się ulice imienia Lecha Kaczyńskiego. W stolicy również niedawno odsłonięto pomnik - popiersie Lecha Kaczyńskiego.
Tbilisi, ulica i plac im Lecha kaczyńskiego
Gori - Muzeum Wojny, ekspozycja poświęcona wojnie 2008 r.
Jeżeli ktoś ma ochotę zobaczyć zdjęcia z wojny w 2008 roku:
1 komentarz:
Ciekawy artykuł.
Prześlij komentarz