Gdy rozmawiam ze znajomymi o moich podróżach, zawsze około dziewięćdziesięciu procent stwierdza, że to niebezpieczne, że nierozsądne, że to akt heroizmu lub dowód szaleństwa. Ośmielę się z tym nie zgodzić. Czasem niebezpieczniej jest przechodzić przez ulicę, nawet po pasach, w małym, polskim miasteczku.
Plymouth, Dewon. To miasto poznałam właśnie podróżując solo, będzie więc dzisiaj naszą ilustracją.
Kochane Panie, jeśli tylko macie taką ochotę, to jak najbardziej można. Ba, trzeba, bo życie ucieka i świat się nieustannie zmienia, niekoniecznie na lepsze. Jasne, że super jest jechać z tym właściwym towarzyszem podróży. Ale takiego szukać lub czekać na niego, można całe życie i nie koniecznie z pozytywnym rezultatem.
Wciąż w chmurach
Z dziecięciem, nawet nastolatką, też można podróżować, o czym mam nadzieję przekonałam Was, choćby w tym wpisie. Człowiek nie skupia się tak na sobie, bo dba o dziecko, jest mu raźniej i zawsze ma kto bagażu popilnować jak idzie się do toalety. Jednak poza plusami, jest też jeden minus. Człowiek nie potrzebuje wchodzić w interakcję ze światem, poza niezbędnym minimum oczywiście. Bo i po co, przecież ma bliską osobę obok. Jadąc w pojedynkę, jest się skazanym na ludzi wokół. Trudno wytrzymać, na przykład dwadzieścia dni, bez odzywania się do kogokolwiek. Przede mną właśnie taki wyjazd, solo, do Gruzji (coś strasznie ciężko mi się zebrać tym razem do przygotowania, zbierania informacji) i troszkę łechcze mnie mile świadomość wyzwania, jakie przede mną stawia.
Zresztą słowo "samotna" wydaje mi się niezbyt adekwatne do sytuacji. Samotność to według mnie stan ducha, a nie indywidualne, w pojedynkę poznawanie świata.
Oczywiście zawsze należy zachować zdrowy rozsądek, chować pieniądze i nie afiszować się ze stanem posiadania, które często przekracza wielokrotnie zarobki ludzi, w kraju do którego zmierzamy. Musimy ubierać się adekwatnie do sytuacji i kultury jaka w danym miejscu panuje ( bo jak cię widzą, tak do ciebie się będą odnosić). Oczywiście nie należy pozostawiać uśmiechu w domu, woli otwarcia się na to co nowe, inne, ciekawe. Dla uniknięcia zaczepek z podtekstem, można założyć obrączkę i poudawać mężatkę. Faktem jest, że facetom jest jednak jeździć łatwiej. Ale za to samotna kobieta wywołuje większą troskę otoczenia. W Turcji, w autobusach dostaniemy miejsce wyłącznie obok kobiety, co jest całkiem pozytywną sprawą.
W sieci znalazłam też kilka bardzo trafnych uwag, pozwolę sobie przytoczyć je tutaj, dla Was i dla siebie. Niektóre uzupełniłam o własne spostrzeżenia.
- pozwólmy sobie pomóc i nie bójmy się o pomoc poprosić,
- przed wyjazdem należy poznać kraj do którego się wybieramy - przewodniki, książki pozwolą nam nie tylko zorientować się w tym, czego możemy oczekiwać, ale odkryć ciekawostki warte poznania,
- zwróćmy uwagę na swoje wrażenia i odczucia z pierwszych chwil po przyjeździe, one mogą zadecydować o długości naszego pobytu, bądźmy elastyczni i spontaniczni (jak na razie mam wielki problem ze spontanicznym przemieszczaniem się - nauka tego to priorytet na te wakacje),
- rozmawiajmy z ludźmi, nie bójmy się. W ten sposób najlepiej się poznaje świat. Poza tym nikt nie ocenia naszych umiejętności językowych, a każda próba użycia języka kraju jaki zwiedzamy, nawet nieudolna, jest przyjmowana z wielką sympatią,
- miejmy zawsze plan awaryjny na wszelki wypadek,
- Pozwólmy sobie na odpoczynek w podróży, czas na słodkie lenistwo - podróż to nie wyścig, ile miejsc lub zabytków zaliczymy. Czasem mniej oznacza więcej. Na relaksujący pobyt dobre jest miejsce o małym zagęszczeniu atrakcji,
- korzystajmy z informacji turystycznych, tam mogą polecić nam nieznane, okoliczne ciekawostki,
- zaufajmy instynktowi,
- nie zabierajmy dużego bagażu (wciąż trenuję tą umiejętność, nawet robię w tej dziedzinie powoli postępy), nie przywiązujmy się do wszelkich "dobrych" rad z internetu. Nasze bagaże przed pierwszym wyjazdem z tego powodu były monstrualne. Dobrze, że wyhamowałam z zabraniem moskitiery, którą ktoś polecał (choć zakupiłam :) )
- bądźmy wdzięczni za to co dają nam inni, za świat, który nas otacza, za chwile, które mijają na poznawaniu nowego.
16 września 1620 roku z tego nabrzeża odpłynął na podbój Ameryki okręt Mayflower. 30 członków załogi i 102 kolonizatorów, których stanowili purytanie, wyruszyło w nieznane i z pragnieniem założenia w Nowej Anglii swojej kongregacji. Do celu przybyli 21 listopada.
Może Mayflower ozdabiała właśnie taka błękitnooka piękność?
Galiony (również zwane aflastonami) przedstawiały z reguły kobietę, postać z legend i mitów, syreny, hybrydy, czasem zwierzęta - na przykład jednorożce.
Tu przykład brytyjskiej umiejętności dekoracji tortów.
W Plymouth można również spotkać zbłąkanego korsarza..
...lub zrobić sobie odlew twarzy czy dłoni.
20 komentarzy:
czy ja moge skopiowac Twoj tekst i wleic u siebie na blogu ;)??? podpisuje sie pod Twoimi slowami wszystkimi konczynami! Podrozuje od ponad 7 lat, tylko raz mialam towarzysza, poza tym zawsze sama. Afryka, Bliski, Daleki Wschod. Podrozowanie w pojedynke byc moze nie jest najlatwiejsze ale stanowczo dostarcza najwiecej przezyc, emocji.
Czas tylko dla mnie, na rozmowy, rozmyslania, plany, zmiany, obserwacje no i nowe przyjaznie. Chcac nie chcac bardziej sie otwieramy...rozpisalam sie! ale poruszylas bardzo bliski mi temat! :))) bardzo Ci za to dziekuj!
Ja tam jezdze sama i jakos specjalnie mnie to nie stresuje, czasem wlasnie wrecz przeciwnie, jak jade z kims, to dopiero mnie stresuje czy stresuja. Fakt, jak ma sie cos stac, to moze sie stac i w drodze do sklepu. Ostroznosc i zdrowy rozsadek nalezy zachowac, ale nie ma co przesadzac z baniem sie wlasnego cienia.
ps. tez szokuje wiekszosc, a juz szczegolnie tym, ze zamiast all inclusive jade na wlasna reke:)
Nieko, czuję się zaszczycona :) Oczywiście kopiuj, możesz dorzucić jakieś moje zdjęcia, będzie mi miło :) Zazdroszczę Ci tych podróży, późno zaczęłam, inne czasy, rodzina... i wszystko przede mną.
Mam otwarty Twój ostatni wpis :)
Moniko, a ile przez ten strach się traci :) W dodatku ten all inclusive + fakultety - to dużo, dużo drożej niż taka podróż na własną rękę :)
ale za to drinki w cene wliczone:)
Ano tak :) To dla co poniektórych najważniejsze :)
Ja uważam,że samotna podróż to może być najszczersza i najgłębsza podróż w głąb w siebie i niesamowita przygoda.
Milady, naprawdę pięknie to ujęłaś :) Czasem trzeba się wyciszyć, żeby usłyszeć samego siebie.
Pomimo tego, że nie odbyłam jeszcze dalekiej podróży w pojedynkę, bo jest u boku towarzysz ( albo towarzyszka, albo towarzystwo ) to popieram Twoje zdanie.Byłam w Azji z przyjaciółką i też niektórzy zdziwieni byli, że wróciłyśmy całe, zdrowe, nie okradzione, nie zgwałcone, ale za to zakochane w kontynencie.Jak mieszkałam za granicą to bardzo często jeździłam sama na wycieczki krajoznawcze, poprostu szukałam fajnego miejsca i docierałam tam. Moim zdaniem dla większości osób brak towarzystwa jest najczęstszą wymówką przed zrobieniem czegokolwiek, i nie chodzi tu tylko o wyjazdy ale np. wyjscie do kina, teatru itp. Nie pojmuję jak można nie zrobić czegokolwiek tylko dlatego, że się nie ma z kim.Lubię jeździć z kimś ale sama dla siebie też jestem fajnym towarzyszem:).I gdybym miała pojechać gdzieś sama albo nie pojechać to bym się wcale nie wahała bo nie wiem jak można uzależniać swoje życie od towarzystwa czy jego braku.I może to kiepskie porównanie z dalekimi podróżami, ale lubię samotne wycieczki rowerowe,spacery albo chwile z książką gdzieś w plenerze.Uff ale się rozpisałam,aż mi kawa wystygła:)
Też mi ostatnio coraz częściej Gruzja chodzi po głowie.Jestem pewna, że wrócisz zachwycona.
Ciekawy post, czasami wybieram samotny wyjazd, gdy druga mi bliska osoba nie może w tym samym czasie mi towarzyszyć. Inaczej ominęło by mnie zobaczenie wielu ciekawych miejsc. Życzę Ci udanego wyjazdu do Gruzji i czekam na relacje.
Znajomi powinni najpierw pomyslec, zanim cos palna, w koncu Polska jest naprawde niebezpieczna, zaden problem dostac nozem pod zebro. To juz chyba w podrozy jestes bezpieczniejsza ;)
Ja mam te "druga polowke", wiec podrozujemy najczesciej razem, ale ze jestesmy ciekawi swiata i interesuja nas podobne rzeczy, nie mamy problemow ;) Sama bylam tylko raz, w Dubaju, bo znajoma, u ktorej mieszkalam cale dnie pracowala. I to bylo to. Poznajesz ludzi, nowe miejsca, jak chcesz na plaze to po prostu idziesz na plaze! Jesli chcesz 2 godziny fotografowac jeden meczet to kto ci zabroni? :)
Szerokiej drogi!
Po przeczytaniu komentarzy poprzedniczek, nie będę oryginalna, ale powiem to, by była jasność, że należę do 10% mniejszości: można podróżować w pojedynkę będąc kobietą :-). Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś, ze wszystkimi spostrzeżeniami. Ja, choć teraz wiesz jak jest :-), kiedyś sama nie wypuszczałam się jakoś nadmiernie daleko w świat, ale trochę po bliższej i dalszej Europie podróżowałam właśnie sama,sama wyrwałam się do Jordanii i Syrii (a to, że ktoś tam na mnie czekał było potencjalnie większym ryzykiem he he he). Da się, z głową, otwartym umysłem, znajomością obyczajów, pozytywnym nastawieniem - pewnie, że tak. I też uważam, że - jak pięknie napisała Traveling Milady - taka podróż samotna może być najpiękniejszą podróżą w głąb siebie. W Gruzji będzie pięknie i pysznie. Planowałam - nie dotarłam. Zazdroszczę i nich Cię to zmobilizuje do przygotowań :-). Ściskam mocno!
ps. zdjęcie nr 1 - odpłynęłam. Jest to widok jakiego teraz najbardziej potrzebuję:-)
Poza wyjazdami z mezem podrozuje bardzo czesto sama, mysle ze w tej chwili 90% moich podrozy jest solo.
Czasami jade z kims, ale to zwykle krepuje moje ruchy. Jestem wtedy uzalezniona od drugiej osoby, nie moge poswiecic tyle czasu ile chce na zdjecia czy nawet na siedzenie i patrzenie przed siebie.
Zdrowy rozsadek to podstawa. Zwykle wszedzie wynajmuej samochod, zeby nie wloczyc sie samej po nocy. Ale czesto zdarza mi sie robic zdjecia nocne. Robienie zdjec Zorzy Polarnej, bedac w calkowitej gluszy i ciszy jest wspaniale. Mialam towarzyszy na polowaniach na Zorze, ale zaden nie byl taki wytrwaly jak ja i ograniczal moja aktywnosc.
Mo, masz całkowitą rację. Znam wielu ludzi, którzy zrezygnują z kina, tylko dla tego, że nie mają z kim iść.
W kraju, dziękuję za życzenia :)
Kasiu, właśnie! Kto zniósłby (poza Ines) moje długie fotografowanie :)
Mamo Ammara :) Bardzo Ci dziękuję, cieszę się zwłaszcza na pysznie, choć wciąż usiłuję zrzucić parę kilo :) Ciągle sprawy bieżące mnie jakoś przerastają. Ehhh, może w końcu to minie i ze spokojnym umysłem się zorganizuję :)
Pozdrawiam Cię mocno :)
Podróżniczko, podziwiałam właśnie u Ciebie te zorze :) Cudo! Tak bym chciała wynająć sobie gdzieś auto... ale boję się, bo choć mam prawko to nie posiadam samochodu, a co za tym idzie zbyt wiele praktyki. Bardzo tego żałuję. Bo to by uprościło mi wiele spraw. Dziękuję za odwiedziny:)
Ostatnie minuty w domu i ruszam w samotną podróż do Gruzji. To tylko 11 dni i pierwsza moja taka podróż, tak strasznie się na nią cieszę. Nie ma co czekać na innych, trzeba się wziąć w garść i ruszyć w świat, bo tyle mamy do odkrycia. Też mi powtarzali sama kobieta, to niedorzeczne i nieodpowiedzialne. Ja tam uważam, że ważne by mieć zdrowy rozsądek, bo jeśli ma się coś stanie to stanie się tam czy w Polsce.
Prześlij komentarz