Tymczasem wróćmy do tytułowego króla Artura i miejsca jego narodzin, czyli zamku Tintagel.
W oddali wznosić się będzie kościół św. Materiana, zbudowany w XI - XII wieku
A ścieżka doprowadzi nas nad brzeg morza i do przepysznych lodów lawendowych.
Zamek, a dziś już jedynie jego ruiny, położony jest na klifie oraz oddzielnej skale. Aby zwiedzić obydwie części czeka nas trochę wspinania po przerzuconych nad przepaścią kładkach i wykutych w skale stopniach. Król Brytów Uther Pendragon, od którego zaczęła się cała arturiańska historia, nie miał takiego problemu. Pomagał mu sam Merlin i magia. Zamek należał do Gorloisa, księcia Kornwalii i jego pięknej żony Igreny. Pewnego pięknego dnia, około XI wieku naszej ery, książę nierozważnie zaprosił do siebie na biesiadę Uthera. Wino lało się obficie, zabawa była przednia, a król zapałał miłością do Igreny. Był królem, więc chciał mieć wszystko i najlepiej natychmiast. Na drugi dzień wywabił podstępem z zamku księcia i zabił. Następnie przekonał czarodzieja, aby ten umożliwił mu schadzkę niczego niespodziewającą się Igreną. Merlin sprawił by Uter wyglądał jak Gorlois i pomógł mu przedostać się przez urwisko. Wszystko pod jednym warunkiem. Syn, którynarodzony z tego związku, trafić miał na wychowanie do Merlina.
Niczego nie podejrzewająca Igrena gorąco przywitała męża, a w dziewięć miesięcy później narodził się Arthur. Igrena miała również starszą córkę, bardzo ważną postać w tej legendzie, Morganę.
Oczywiście Uther nie miał wyjścia i dotrzymał słowa. Merlin mieszkający w jaskini (u podnóża zamku) wychowywał tu Artura.
Przyznam, mieć taki widok z "okna" i takie podwórko do zabaw, to jest coś.
A tak naprawdę zamek pochodzi najprawdopodobniej z XIII wieku, a został wzniesiony przez hrabiego Ryszarda (Richard Earl of Cornwall) i już niestety niewiele z niego pozostało.
Ten fragment zamku, przypomina mi o innej historii napisanej w Anglii - Władcy pierścieni. W trzecim tomie, lub trzeciej - filmowej części, jest zamek - Gondor. Jego dziedziniec, na którym rośnie białe drzewo, ma właśnie podobny kształt. Czyżby Tolkien inspirował się ruinami Tintagel?
I jeszcze jedno miejsce związane legendą arturiańską. Jezioro, z którego wyłoniła się Pani Jeziora i podarowała Utherowi miecz - Excalibur. Ten sam, który następnie został wyciągnięty ze skały przez Artura. Jeziorko ponoć bardzo głębokie i o zagadkowym pochodzeniu. I gdyby nie to, że zaprowadzono mnie tam i pokazano, nigdy bym nie zwróciła na niego uwagi. Wokół pasą się krowy z pobliskiego gospodarstwa, nie podejrzewając nawet z kim sąsiadują.
Jeśli ktoś ma ochotę, zapraszam do obejrzenia tego krótkiego filmiku. Na nim możecie zobaczyć Tintagel w pełnej krasie.
Oraz trailer mojego ulubionego ulubionego filmu o Merlinie. Zapraszam
8 komentarzy:
Przepieknie! Tez musze znowu zaczac grac w totka, bo ostatnio sie opuscilam! Pozdrawiam i zycze powodzenia w losowaniu :))
To jest mój krajobrazowy ideał ostatnich lat... Ahhh.
Rozmarzyłam się. Bo kto by nie chciał mieszkać w takim miejscu?
Świetne zdjęcia. Pogoda udała wam się jak nic :)
Podróż musiała się udać :)
Zdjęcia są pełne koloru. Zachwycające:)
Taka podróż... oj, piękna sprawa :) W prawdzie mogę sobie tylko o takiej pomarzyć, ale w końcu marzenia nic nie kosztują :D Zazdroszczę, baaardzo tej wycieczki i w sumie życzę ich jak najwięcej :) Powodzenia!
Tintagel to nie tylko ruiny zamku, to również wielce urokliwa wioska, w której zatrzymujemy się by ruszyć ścieżką w stronę klifów.
Prześlij komentarz