Jest 2 lipca 1900 roku. W upalne popołudnie, w
konserwatywnej żydowskiej rodzinie Weissów, przychodzi na świat mały Leopold. Cała rodzina
cieszy się bardzo, a zwłaszcza dziadek, szanowany rabin z Czerniowic. Mały Leopold
rośnie, uczy się pilnie, coraz płynniej włada hebrajskim i aramejskim, poznaje Biblię,
Talmud i Judaizm. Ale w wolnym czasie namiętnie śledzi dramatyczne losy
bohaterów na kartach kolejnych powieści
Sienkiewicza. Później Weissowie przeprowadzają
się do Wiednia. Tam też, gdy wybucha I Wojna Światowa, czternastoletni letni wówczas Leopold, ucieka
z domu z zamiarem wstąpienia do armii. Jednak ojciec w porę sprowadza go do domu.
Leopold studiuje historię sztuki i filozofii, po której
ukończeniu, nie czując więzi z Wiedniem,
wyrusza do Berlina. Pochłaniają go bez
reszty uciechy młodości i dekadenckiej stolicy. Zaczyna pisać, a jego zdolności
umożliwiają mu objęcie posady korespondenta „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Jednak i to nie daje mu spełnienia. Rodzina
oczekuje od niego stabilizacji, wuj Dorian zaprasza go do Palestyny, na co
Leopold, niespokojna dusza, zgadza się z
wielką ochotą. A tam, wbrew temu czego po wyjeździe oczekiwano, poznaje
Palestyńczyków. Kraj jest wówczas protektoratem brytyjskim. Leopold widzi w jak
haniebny sposób żydzi traktują muzułmanów, a z drugiej strony poznaje gościnność
Beduinów, ich kulturę, religijność, naturalność. To coś, czego nie odnalazł we
współczesnej mu Europie. Odwiedza ich domy, fotografuje się w ich strojach,
zawiązuje przyjaźnie. Po powrocie, w 1926 roku, ku zgrozie całej rodziny
przechodzi na islam i przyjmuje nazwisko Asad oraz imię ku czci Proroka - Muhammad,
odcinając się tym samym od swoich religijnych korzeni.
Asad uczy się arabskiego, coraz głębiej wchodzi w religię i
filozofię islamu. I coraz bardziej przekonuje się, że znalazł to, czego szukał
w swoim życiu - doskonałą i pełną harmonii przystań. Podróżuje po krajach muzułmańskich, zawiera
wieloletnią przyjaźń z królem Arabii Saudyjskiej – Ibn Saudem, wyrusza na Kaaba Hadżdż, pielgrzymkę do Mekki. Ale wyrusza na nią, jak niegdyś sam Prorok, na
wielbłądzie, choć król chce mu udostępnić najlepsze automobile. Pragnie by islam
powrócił do swoich korzeni, do życia podporządkowanego jego zasadom i nauce. Niestety okazuje się, że jego
przyjaciel Saud, ma te same przywary i słabości co wszyscy władcy i możni Europy.
Również poglądy głoszone przez Asada, stają się coraz bardziej niewygodne, a on
sam zaczyna wzbudzać niechęć, wówczas postanawia wyruszyć do Indii. Tam szybko
staje się docenionym intelektualistą, w 1934 roku publikuje „Islam at the
Crossroad”, w której krytykuje zachód i wyraża pragnienie utworzenia państwa
islamskiego. Ta książka i idea, której po latach żałuje, zostaje ochoczo
podjęta i rozwinięta przez współczesnych, radykalnych islamistów. Nie dokładnie
o taki skutek mu chodziło i sposób w
jaki jego myśli zostały wykorzystane i wypaczone. Później wielokrotnie
wypowiada się przeciw fundamentalistom, wskazuje na Koran, który między innymi nakazuje uznanie praw kobiet i
poszanowania dla nich.
Muhammad Asad zostaje uznany za zbyt wielkiego liberała i zepchnięty
na margines. Ale zanim to się stanie, przyczynia się on znacząco do powstania państwa
Pakistan, bierze udział w pisaniu konstytucji, jest jego ambasadorem przy ONZ w
Nowym Jorku. Stamtąd zostaje zresztą odwołany za poślubienie katoliczki polskiego
pochodzenia, choć przeszła ona na islam. Wyjeżdża do Maroka i tam pracuje nad
pierwszym, angielskim tłumaczeniem Koranu. Dedykuje go „Do ludzi, którzy myślą”.
Niestety, jest ono krytykowane jako zbyt nowoczesne, zbyt dowolne i zostaje
wręcz zakazane w Arabii Saudyjskiej. Ten wielki myśliciel w końcu musi opuścić również
Maroko. Osiada w Hiszpanii i tam, rozgoryczony niezrozumieniem ludzi, w chłodne,
lutowe przedpołudnie umiera. Ma 92 lata.
Można by powiedzieć – niezwykłe losy Żyda tułacza – gdyby nie
to, że tak bardzo kochał islam i poświęcił się tej religii. Człowiek, który
całym swoim życiem udowadniał możliwość dialogu między kulturami.
Jego historię poznałam natrafiając przypadkiem na bardzo
dobry film dokumentalny „Droga do Mekki”. Georg Misch, niemiecki reżyser, wyrusza na wyprawę śladami Muhammada Asada. Poszukuje ludzi, którzy go znali,
śladów jego idei, oraz pokazuje jak świat młodego Leopolda wygląda dzisiaj. Podąża
śladami jego historii opisanej, w bodajże najbardziej znanej współcześnie
książce Asada, „Road to Makkah”, opisującą duchową i realną podróż całego życia. Niestety,
żadna z jego książek nie doczekała się tłumaczenia na język polski.
W tym filmie jest taka jedna scena, która ścisnęła mnie za
serce i po której postanowiłam sprowadzić sobie tą właśnie książkę. Ekipa
trafia do beduińskiego obozu na pustyni, tam pokazują wydanie „Drogi do Mekki”
po arabsku. Starszy człowiek sięga po nią, z pietyzmem i wręcz z czułością,
przewraca kartki, czyta. Później łamiącym się głosem pyta, czy ekipa nie ma
może jeszcze jednego, wolnego egzemplarza. Wzrok tego staruszka jest więcej
wart, niż milion świetnych recenzji, które ta książka oczywiście otrzymała.
Ponoć jedna z najważniejszych dla współczesnego świata.
W załączeniu zdjęcia współczesnego Lwowa, jego rodzinnego, wówczas polskiego miasta oczywiście autorstwa Ines
2 komentarze:
Zastanawiam się, czy czy ktoś byłby w stanie zmienić twoje podejście
To znaczy? O jakie podejście i do czego?
Prześlij komentarz