Dziś jeszcze jedna wycieczka wykupiona w hotelu u Atifa (przepłacona) ale z bardzo miłym przewodnikiem - kierowcą (kurcze, nie jesteśmy w stanie przypomnieć sobie jego imienia, czego bardzo żałuję. Ten poprzedni nazywał się Wasim). Jedziemy wygodnie, klimatyzowanym samochodem. Nasz kierowca bardzo chętnie opowiada nam o wszystkim, co nas interesuje. O Kairze, który mijamy, o islamie, próbuje nauczyć Ines imion Allaha, żartujemy sobie i śmiejemy się. Ma córki mniej więcej w wieku mojej córki i jest szczęśliwy bo jedna z nich właśnie bardzo dobrze zdała egzaminy i może uczyć się w dobrej szkole.
Poza granicami Kairu nic, tylko pustynia. Zatrzymujemy się na niej przy ogrodzonym cmentarzu żołnierzy z Chorwacji, którzy walczyli tu w latach 1944 - 46.
I tylko współczesny Anubis pilnuje ich spokoju...
Dojeżdżamy do tunelu Ahmad Hamadi, wita nas półwysep Synaj, wita nas Azja. Dziś tylko na parę godzin, za około 1,5 tygodnia przyjedziemy tu na dłużej.
Pierwsze spotkanie z kanałem suezkim - to widok statków płynących przez pustynie, widok niezwykły.
A to już kanał Suezki z miejsca dostępnego dla oglądających, tam gdzie wcześniej zobaczyliśmy statki na pustyni nie pozwolono nam zatrzymać się tam a tym bardziej fotografować - jest to strefa wojskowa. Co chwilę możemy zobaczyć obiekty wojskowe, na pozór wymarłe. To dziedzictwo po wojnie o Suez i półwysep Synaj z Izraelem.
Pierwszej próby połączenia obu mórz kanałem podjął się faraon Necho II w latach 610 -595 p.n.e. Kosztowała ona życie około 120 tys. robotników i została zakończona niepowodzeniem. Później inżynierowie Napoleona wpadli na ten pomysł i szybko go porzucili, uznając za niewykonalny. Ferdinand de Lesseps odkrył błąd w ich obliczeniach i przedstawił swój projekt Saidowi Paszy. Budowę rozpoczął panujący wówczas Ismail w 1859 roku od strony morze Śródziemnego, stąd na przykład nazwa miejscowości Ismailija i Port Said. Gdy zbankrutował, swoje udziały odsprzedał Anglikom za jedyne 4mln funtów. Otwarty w 1888 zaczął przynosić krociowe zyski imperium brytyjskiemu za pośrednictwem Towarzystwa Kanału Suezkiego. Podczas obu wojen światowych strefa kanału stała się największą bazą wojskową na świecie. 26.07.1956r. prezydent Egiptu Gamal Abdel Naser ogłosił nacjonalizację i kanał przeszedł (nie bez protestów ze strony Anglików) w ręce Egipcjan. Później toczono o Synaj i kanał Suezki walki z Izraelem aż do roku 1982, gdy Izrael ostatecznie opuścił te tereny. Obecnie z kanału korzysta 90 statków przewożących 15% towarów w skali światowej. (wg. Przewodnika Pascala, Egipt)
Bardzo często mosty i ulice w Egipcie ozdabiane są rzeźbami zwierząt.
A tu znajomy socrealizm.
Z architektury kolonialnej zostało niewiele.
Jest południe, upał, trafiamy na miejską plażę. Kostiumy kąpielowe nie są tu mile widziane. Ja moczę nogi, Ines wskakuje cała do wody. Ludzie życzliwie się uśmiechają do nas a Ines (jak wszędzie w Egipcie) zostaje otoczone przez nowe koleżanki z którymi w różnych językach próbuje się dogadać. I po uśmiechach sądząc - nić przyjaźni zostaje zadzierzgnięta.
Podczas gdy Ines suszy się w słońcu wraz z nowymi koleżankami, my z naszym przewodnikiem sączymy sobie chłodną lemoniadkę w cieniu. I gdy tak sobie siedzimy, przychodzi najpierw roześmiana Ines i mówi, że ktoś nas chce poznać ale nie ma odwagi. Za chwile przychodzi wspomniany delikwent, z wyglądu lat może 13 - 14. Ze strachem a zarazem desperacją w oczach. Przedstawia się szarmancko i tłumaczy, że poznał Ines, że jest z Kairu i jest tu na plaży z bratem. Ale chciałby nas zaprosić do siebie do domu byśmy mogli poznać jego rodziców itd. :) Przy czym mówiąc to i jedynie kłaniając się w moją stronę w chwili przedstawiania, wszystko recytuje w stronę naszego przewodnika. Ten z uśmiechem i grzecznie dziękuje mu ale odmawia, bo niestety brak czasu, bo na drugi dzień jedziemy do Luksoru. Ja proponuję wymianę mailami z Ines, podsuwam notes i długopis, cykam pamiątkową fotkę i kawaler odchodzi. Otóż ów kawaler drogą dedukcji doszedł do wniosku jeżeli Ines to Ines (przecież to egipskie imię) a pan siedzący ze mną przy stoliku jest w moim wieku mniej więcej to pewnie jest ojcem Ines i to z nim załatwia się tego typu sprawy :)
Nasz przewodnik a zarazem kierowca.
Pamiątkowa fotka :)
To naprawdę jedno z najmilszych naszych popołudni w Egipcie :) Wracamy z drogi, zapomniałyśmy kapelusza w kawiarence, jest oczywiście na miejscu. Podczas jazdy z powrotem, zmęczona słońcem, zasypiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz